Władza za wszelką cenę. Demaskujemy Donalda Tuska. ZOBACZ WIDEO!

- Jestem zdecydowanym zwolennikiem sytuacji, w której władzę się bierze z rąk ludzi, to znaczy wtedy, gdy się wygrywa wybory - powiedział tydzień temu premier Donald Tusk pytany o wcześniejsze wybory. Zapomniał, jak sam się zachował 21 lat temu, przy obaleniu rządu Jana Olszewskiego?
Na pytanie dziennikarza, czy w związku z drastycznym spadkiem poparcia społecznego dla rządu, premiera i partii rządzącej, jest zwolennikiem wcześniejszych wyborów, Donald Tusk był wyraźnie rozbawiony. W odpowiedzi podkreślał, że dla niego zmiana władzy realizuje się tylko w wyborach, bo „władzę się bierze z rąk ludzi”. Szef rządu nie krył oburzenia przeciwko „niektórym politykom”. - Niektórzy politycy uważają, że władza wpada w ręce tym, którzy coś tam pokombinują w gabinetach, coś tam ustalą. Ja jestem zdecydowanym zwolennikiem sytuacji, w której władzę się bierze z rąk ludzi, to znaczy wtedy, gdy się wygrywa wybory. Jedynym źródłem władzy w demokracji są wybory - stwierdził. Piękne słowa, prawda? Zobacz, co ten sam polityk mówił 21 lat temu, „kombinując w gabinecie”

Cofnijmy się na chwilę do nocy z 4 na 5 czerwca 1992 r. Prezydent Lech Wałęsa w popłochu przed lustracją zwołuje specjalne posiedzenie w swoim gabinecie. Spotkanie zarejestrowały obecne wtedy na takich naradach kamery. Plan Wałęsy był prosty. Obalenie rządu premiera Jana Olszewskiego. „Natychmiast! Dzisiaj!” - denerwował się Wałęsa. Naprędce skonstruowana koalicja sejmowa zaproponowała na stanowisko premiera młodego, figuranta - Waldemara Pawlaka. - Trzeba zablokować tych ludzi, jutro nie mogę ich wpuścić do biura! - nie krył emocji Lech Wałęsa. Jak wyglądała rozmowa zgromadzonych tam polityków? Leszek Moczulski: Właściwie tak tuśmy doszli do wniosku, że można nawet w tej chwili powołać nowego premiera na tak zwane porozumienie dżentelmeńskie, żeby na tydzień był premierem. W ciągu tygodnia uformujemy koalicję. Lech Wałęsa: Wy nie wiecie, jak daleko oni zaszli, dlatego trzeba ich błyskawicznie. Natychmiast, dzisiaj! Waldemar Pawlak: Tylko, że to jest trochę gangsterski chwyt... Wałęsa: Słuchajcie, bo jak [Pawlak] nie przejdzie, to jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. Toż możemy się porozumieć, że później będziemy robić różne układanki jeszcze. Ale natychmiast trzeba zablokować tych ludzi, żeby nie przyszli do biura. Co na to obecny na spotkaniu w gabinecie, Donald Tusk? „Jeśli SLD nie skrewi, to [odwołanie rządu] przejdzie” - zauważył nieśmiało. Wałęsa kontynuował: Dzisiaj, natychmiast, dzisiaj. Ja jutro nie mogę ich wpuścić do biura! TuskJak SLD nie skrewi, to przejdzie. A jak nie przejdzie... Moczulski: To wtedy przecież pan Waldek nie będzie się upierał, prawda? TuskPanowie, policzmy głosy - KPN, SLD, mała koalicja. Moczulski: Jeśli lewica wstrzyma się od głosowania, to nam wystarczy. Tusk: Według mojej wiedzy i wszystkich chyba tu obecnych SLD nie wstrzyma się, tylko będzie głosować za odwołaniem. Moczulski: Za odwołaniem tak, ale czy będzie głosował za Pawlakiem w ogóle? Tusk: Waldek, twierdziłeś, że tak. Dla SLD jest lepszy kandydat do poparcia. Wałęsa: Dzisiaj wysondowałem wszystkie możliwości, dziś nie przeciągniemy inaczej. Moczulski: Podejmujemy męską decyzję: Pawlak i koniec. Obecni na sali: Zgoda, zgoda, zgoda. foto: Tomasz Adamowicz / Gazeta Polska
Żródło: