Wandea – zawsze wierny skrawek Francji

Święto narodowe Francji to dzień 14 lipca. Nauczono nas w szkole, że to dzień wielkiego triumfu nowego porządku w tym kraju, który to dał nowego ducha całej Europie. W myśl tego kłamstwa, co roku przywódcy państw europejskich i nie tylko, na czele z prezydentem Republiki, gromadzą się na Place de la Concorde, by odbierać defiladę wojskową. W tym dniu Francja ustrojona jest swoimi barwami. Jest jednak niezwykłe miejsce w tym kraju, gdzie nikomu do głowy nie przychodzi, by wówczas wywieszać flagi, by świętować zburzenie (czytaj: wypuszczenie ponoć jedynego więźnia, jakim na dodatek był zboczeniec) Bastylii. To Wandea. Miejsce święte, bo zroszone krwią tysięcy ofiar. Warto wspomnieć przy okazji „marionetkowego wspomnienia”, że tam nad brzegiem Atlantyku, pod koniec XVIII wieku żyli ludzie, dla których Bóg i Król (Dieu, le Roi) stanowili gwarancję normalnego życia. Za to ponieśli ogromną ofiarę. W 1793 r. lud wandejski rozpoczął powstanie przeciw rewolucjonistom. Było to powstanie broniące wiary, kościołów, księży i broniące króla. Wg encyklopedycznych szacunków zginęło 400 tys. powstańców. Krwawe stłumienie tego powstania przez republikańskie wojska jest dziś (oczywiście w środowiskach prawicowych) uważane za pierwszy nowożytny przykład ludobójstwa. Był to też jeden z etapów męczeństwa za wiarę ludzi należących do Kościoła katolickiego. Brutalność rewolucjonistów była odrażająca. Wsadzano całe rodziny na podziurawione tratwy, które tonęły w nurtach Loary. Aby nikt nie mógł uciec płynąc wpław, wcześniej obcinano kończyny.  Wchodząc do danej miejscowości wynajdywano niemowlęta i wrzucano je do studni. Francuski historyk, Reynald Secher tak mówi z kolei o męczeństwie księży: „Bito ich, zdzierano z nich skórę, nabijano na pale, podpalano żywcem. Mamy w swej historii tysiące takich jak wasz bł. ks. Jerzy Popiełuszko.” Wiele jeszcze można by podawać przykładów bestialstwa tych, którzy na sztandarach nieśli hasło: wolność, równość i braterstwo. [caption id="attachment_9309" align="alignleft" width="288" caption="Serce wandejskie - symbol rojalistów francuskich"]Serce wandejskie - symbol rojalistów francuskich[/caption] Wspominam to wszystko, gdyż może trzeba co jakiś czas zobaczyć jakie są początki lewactwa, które często uważa się za najwspanialszy wymysł nowożytnych społeczeństw. Lewacy zawsze mówią, że ich ruch powstał, by bronić ciemiężony przez monarchię i Kościół lud. Więc jak to jest, że ten lud wandejski oddał życie właśnie za Kościół i Króla?....Jak to jest, że ojcowie lewactwa zniszczyli cały departament Wandea w przeciągu kilku tygodni? Słowo zniszczyli dotyczy dosłownie wszystkich i wszystkiego, co napotykali po drodze. Tak wyglądały początki „oświeconej Europy”.

Autor: xr