2. Korpus Polski w bitwie o Monte Cassino

„Jeśli tę bitwę przegramy, odpowiedzialność spadnie na mnie. Ale jeśli ją wygramy, zwycięstwo odniesie cały Naród … .”

Gen. Władysław Anders

    Był czas, długi czas po wojnie, że na pierwsze dźwięki „Czerwonych Maków” wszyscy zrywali się z miejsc i w postawie „na baczność” słuchali tej pięknej pieśni – hymnu. Albo też wspólnie śpiewali. Wojskowi salutowali. Tańce ustawały. Tak było. W dowód pamięci i szacunku dla przelanej polskiej krwi. Niestety, zdradzonej i sprzedanej w Teheranie, Jałcie i Poczdamie. W dziejach polskiego oręża bitwa o Monte Cassino zajmuje miejsce szczególne. To bitwa – legenda, tryumf męstwa i poświęcenia polskiego żołnierza – tułacza. Utrwalona na wieki pieśnią o czerwonych makach, co piły polską krew. To przede wszystkim bitwa zwycięska, jak: Grunwald, Obertyn, Kircholm,  Kłuszyn (hołd ruski), Odsiecz wiedeńska, Racławice, Somosierra, Warszawa 1920. Zdobycie Monte Cassino to wybitny czyn wojenny, z rzędu tych najwyższej wagi, po wsze czasy sławiący oręż polski.
   Jednym z nadrzędnych celów lądowania aliantów na Sycylii w lipcu 1943 roku (Operacja Husky) było wyeliminowanie z wojny Włoch jako sojusznika Niemiec.
Następnie pododdziały 8. Armii Brytyjskiej wylądowały w Kalabrii (Operacja Baytown) – na czubku buta włoskiego i w Tarencie (Operacja Slapstick). Kolejny desant, tym razem 5.Armii Amerykańskiej, pod Salerno we wrześniu 1943 roku (Operacja Avalanche) i zajęcie Neapolu  dało początek ofensywie alianckich sił sprzymierzonych na Półwyspie Apenińskim zmierzającej do przełamania obrony niemieckiej pod Monte Cassino i zajęcia Rzymu. Dostępu do Rzymu strzegły dwa pasma niemieckiej obrony: Linia Gustawa i Linia Hitlera, które zbiegały się w twierdzy Piedimonte, wykorzystując dogodną do obrony najwęższą część Półwyspu Apenińskiego z najwyższymi i trudnymi do pokonania pasmami gór: Abruzzów, Aurunci i Maiella. Feldmarszałek Albert Kesselring, dowodzący siłami niemieckimi, skierował do obrony rejonu Monte Cassino elitarną I Dywizję Spadochronową i doborowe pułki wysokogórskie; łącznie 20 tysięcy świetnie wyszkolonych żołnierzy, w tym 16 tysięcy spadochroniarzy, zaprawionych w licznych kampaniach, głównie z zaciągu ochotniczego, do lat 24, bardzo dobrze wyekwipowanych i uzbrojonych. Przez cztery miesiące trwali niepokonani na skalnych pozycjach, ukryci w schronach wykutych w kamieniu, w bunkrach stalowych i żelbetonowych.  Uważali, że ich górskie twierdze na drodze do Rzymu są nie do zdobycia. Wszak odparli trzy wielkie natarcia sił sprzymierzonych. Aż do chwili, gdy przyszło im się zmierzyć z armią wygnańców i tułaczy, zbiegów z „nieludzkiej ziemi”, uciekinierów z sowieckich łagrów i kopalń, pozbawionych rodzin, domów, ziemi i Ojczyzny, w wyniku zdradzieckich - sojuszniczych zresztą  - knowań. Ale pałających żądzą zemsty i odwetu.
   2. Korpus Polski był to nowoczesny, dobrze uzbrojony, wyższy związek taktyczny Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, którego główny trzon uderzeniowy stanowiły:
3. Dywizja Strzelców Karpackich (dowódca-gen. Bronisław Duch), 5. Kresowa Dywizja Piechoty (dowódca-gen. Nikodem Sulik) oraz 2. Warszawska Brygada Pancerna (dowódca-gen. Bronisław Rakowski). Ponadto w skład wchodziły jednostki korpuśne: artyleria, rozpoznanie, saperzy, łączność, żandarmeria, zaopatrzenie i inne. Łącznie ponad 40 tys. dobrze wyszkolonych żołnierzy, o wysokim morale.
   Bitwa o Monte Cassino określana jest także jako bitwa siedmiu narodów, ponieważ - w okresie od stycznia do maja 1944 roku – niemieckie pozycje atakowały kolejno armie: amerykańska, brytyjska, nowozelandzka, hinduska, francuska i polska. Kiedy w maju 1944 roku gen. Władysław Anders, dowódca 2. Korpusu Polskiego, podejmował decyzję o szturmie na Monte Cassino, alianci otwarcie kwestionowali już wschodnie granice II Rzeczypospolitej (po konferencji Wielkiej Trójki w Teheranie).
W tym czasie ponad 80 procent żołnierzy 2. Korpusu pochodziło z Kresów. Trudna i bolesna była to decyzja. Jednakże, poza wojskowymi, ważne były cele polityczne.
Związek Sowiecki kontynuował kłamliwą propagandę oszczerstw przeciwko „generałowi Andersowi i jego malarycznym żołnierzom”, co to niby włóczą się po świecie unikając walki. Ponadto udział polskich żołnierzy w tak spektakularnej bitwie, i ewentualny tryumf i rozgłos, dodałby ducha społeczeństwu i siłom zbrojnym Armii Krajowej w okupowanym Kraju. Tak więc była to bitwa o honor polskiego żołnierza, o chwałę polskiego oręża, i przede wszystkim – o polską sprawę.
     Kolejne czołowe natarcie, opatrzone kryptonimem Diadem, na umocniony obszar niemieckiej obrony rozciągający się od  Acquafondata, poprzez Monte Cassino, aż do Morza Tyrreńskiego, wykonała 8. Armia Brytyjska w składzie: 2. Korpus Polski i 13. Korpus Brytyjski w dniach 11-19 maja. W dalszej kolejności weszły do walki Korpusy: 1. Kanadyjski, 10. Brytyjski, 2. Amerykański  oraz Francuski Korpus Ekspedycyjny  pod dowództwem gen. Juin.
   Plan ataku przewidywał złamanie niemieckiej obrony poprzez zdobycie klasztoru na Monte Cassino, utrzymanie wzgórz 593 i San Angelo oraz przełęczy Gardziel między nimi, a w dalszej części zajęcie Pizzo Corno i Piedimonte.
   3. Dywizji Strzelców Karpackich  wyznaczono kierunek ataku na wzgórze 593 i na Gardziel, i dalej na wzgórze klasztorne, natomiast 5. Kresowa Dywizja Piechoty miała atakować wzgórze San Angelo i Widmo, opanować i utrzymać drogę nr 6 na kierunku Villa Santa Lucia i zejść w dolinę Liri.
   11 maja o godz. 23.00 rozpoczęło się przygotowanie artyleryjskie. Na stanowiska niemieckie spadł grad pocisków wystrzelonych z 1100 dział artylerii korpuśnej i ciężkiej 8. Armii. O godzinie 1.00 po północy nastąpił szturm siłami obydwu dywizji, przy wsparciu  szwadronów czołgów, kompanii saperów szturmowych i miotaczy płomieni.
2. Batalion Dywizji Karpackiej, po zaciętej walce, przy dotkliwych stratach, opanował wzgórze 593 i dotarł do progu wzgórza 569. Natomiast 1.Batalion, przy wsparciu czołgów, ruszył do szturmu na Gardziel. Niemcy, usadowieni na ufortyfikowanych  wzgórzach, byli doskonale wstrzelani w pozycje atakujących. Morderczy ogień artylerii, moździerzy i ciężkich karabinów maszynowych raził z wielu stron. Atakujący żołnierze 1.Batalionu, po utracie wspierających natarcie czołgów, zdołali opanować południowy próg Gardzieli. Jednakże w koncentrycznym ogniu nieprzyjaciela z San Angelo, Pizzo Corno i szczytu Gardzieli natarcie załamało się. W wyniku uporczywych, ponawianych co kilkadziesiąt minut kontrataków niemieckich, przy niezwykle ciężkich stratach własnych  sięgających do 70% stanów osobowych pododdziałów, obydwa bataliony wycofały się o zmroku 12 maja na pozycje wyjściowe. Jako ostatni z pola walki zszedł pododdział 1.Batalionu, 3.kompania; wycofała się z Gardzieli w południe 13 maja.
   Nie lepiej powiodło się batalionom Dywizji Kresowej na ich kierunkach natarcia, to jest na Widmo, San Angelo i na wzgórze 575. Wprawdzie żołnierze z 13. i 15. Batalionów
5. Brygady Wileńskiej  opanowali Widmo i wyprowadzili natarcie na San Angelo, to jednak w ciężkim ogniu nieprzyjaciela z obu skrzydeł, z tyłu i od czoła, z bunkrów z San Angelo, Pizzo Corno, Albaneta i wzgórza 575, przy kontratakach spadochroniarzy niemieckich wspartych czołgami i działami samobieżnymi, zmuszeni byli wycofać cię do obrony podstaw wyjściowych. Podobnie, idące w drugim rzucie, Bataliony: 18. i 16., atakujące San Angelo i wzgórze 575 przy wsparciu szwadronu czołgów, w trudnym kamienistym terenie pełnym pułapek minowych, wycofały się z pola walki.
   Zatem z wojskowego punktu widzenia, pierwsze polskie natarcie z nocy 12 maja na umocniony obszar Monte Cassino, okupione znacznymi stratami, zakończyło się de facto niepowodzeniem. Wykrwawione brygady nie opuścił duch walki. Gen. Anders też nie dał za wygraną i przygotował plan kolejnego ataku, którego termin wyznaczono na godzinę 7 rano 17 maja. Kierunki natarcia dla poszczególnych pododdziałów pozostały w zasadzie te same. W międzyczasie, rozpoznane w walce pozycje niemieckie, głównie stanowiska artylerii, moździerzy i gniazd karabinów maszynowych, zostały wystawione na ogień artylerii 8. Armii i bombardowań lotnictwa alianckiego. Zakończony sukcesem wypad rozpoznawczy 16. Batalionu z 5. Dywizji - w dniu 16 maja wieczorem – na Widmo,  niespodziewanie przyspieszył termin natarcia. W dniu 17 maja trwały ciężkie walki o Widmo i sam szczyt Colle S. Angelo, który przechodził z rąk do rąk. Na tym odcinku poległ dowódca 5. Brygady, płk Wincenty Kurek. Wskutek wyczerpania odwodów dowódca dywizji zarządził przeorganizowanie dywizyjnych pułków artylerii przeciwlotniczej i przeciwpancernej, a także batalionu saperów, na oddziały piechoty szturmowej i uzupełnienie nimi nacierających batalionów. Do walki weszły nawet odwody złożone z kierowców i mechaników, a więc pododdziałów nieliniowych. W nocy z 17 na 18 maja  zreorganizowano i uporządkowano atakujące oddziały. Na odcinku 3. Dywizji, główny ciężar drugiego szturmu wzięła na swoje barki 2. Brygada. Atakowała wzgórza: 593, 569, 476 oraz Albanetę. 17 maja, w popołudniowym ataku na wzgórze 593, poległ dowódca 4. Batalionu, ppłk Fanslau. 18 maja, wczesnym rankiem, 5. Batalion opanował i utrzymał wzgórze 593, a 6. Batalion – po nocnym oczyszczeniu pól minowych – zdobył Masina Albanetta. Z przedpola Colle d’Onofrio wyszły patrole 12. Pułku Ułanów Podolskich, które o godz. 10.00 weszły do ruin klasztoru, opuszczonego w nocy przez niemiecką załogę. Na klasztornym wzgórzu załopotał proporzec 12. Pułku Ułanów i biało-czerwona flaga. Nieco później zatknięto również flagę brytyjską - „Union Jack”.
  W południe żołnierz 3. Karpackiego Batalionu Saperów, plutonowy Emil Czech, odegrał na szczycie wzgórza Monte Cassino, Hejnał Mariacki. Świat kolejny raz usłyszał o bohaterskich rycerzach Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.
   Linia Gustawa została wzięta, ale tuż za nią przebiegała nienaruszona Linia Hitlera, z twierdzą Piedimonte, leżącą u podnóża Monte Cairo, najwyższego z okolicznych szczytów.  Ważny węzeł oporu, Pizzo Corno, gdzie dokładnie zbiegały się obydwie linie obrony, a później Monte Cairo, zostały zdobyte w ciężkich walkach toczonych 19 i 20 maja przez Karpacki Pułk Ułanów i 15. Pułk Ułanów  Poznańskich. 25 maja padła twierdza Piedimonte, atakowana czterokrotnie od 20 maja przez silne zgrupowanie 6. Pułku Pancernego z 2. Brygady Pancernej.  Zdobycie Piedimonte otworzyło drogę nr 6 (Via Casilina) do Wiecznego Miasta. Rzym został zajęty przez Amerykanów 4 czerwca.
   25 maja 1944 roku, głównodowodzący wojsk sprzymierzonych na obszarze Morza Śródziemnego, marszałek Harold Alexander, dekorując w imieniu króla Wielkiej Brytanii Jerzego VI Orderem Łaźni generała Władysława Andersa, powiedział m.in.: „Żołnierze 2. Korpusu Polskiego! Jeżeliby mi dano wybierać między żołnierzami, których bym chciał mieć pod swoim dowództwem, wybrałbym Was, Polaków.
Oddaję Wam cześć!”
   Ten wybitny brytyjski dowódca i arystokrata, żołnierz wielce zasłużony jeszcze podczas Wielkiej Wojny, wypowiedział te słowa nie z kurtuazji, dla poklasku, czy na potrzeby sytuacji i chwili. Wypowiedział je prawdziwy żołnierz - wojownik do prawdziwych żołnierzy – wojowników.

Autor: Marek Sukiennik

 W powyższym opracowaniu wykorzystałem materiały z wydawnictw emigracyjnych, okolicznościowych, rocznicowych, poświęconych bitwie, głównie na dziesięciolecie i w czterdziestolecie bitwy. Prezentowane karty pocztowe pochodzą z moich zbiorów. http://www.youtube.com/watch?v=YQRz1nSt9Cw
Tagi: ,