O wierszu z legionowej szabli

Wiersz, o którym będzie mowa, nie został spisany na papierze. Przeto nie umieszczono go w tomiku poezji. Mimo to jest znany. Ba! Cieszy się popularnością. Wiersz powstał prawie sto lat temu, a dokladnie – w sierpniu pamiętnego roku 1914. Kiedy wiele lat później (były to lata siedemdziesiąte ubiegłego już wieku) dopisano do jego słów  melodię, śpiewała tę piosenkę studencka i harcerska brać w całej Polsce. Ale do rzeczy. Wiersz został wyryty w stali. I to nie byle jakiej stali. Kutej, hartowanej, polerowanej, sprężystej. Po której – bywało – spływała krew. Powiem więcej, na stalowej głowni (klindze) szabli szeregowego austro-węgierskiej kawalerii wz. 1904, będącej na uzbrojeniu polskich ułanów Legionów  Komendanta Józefa Piłsudskiego. Owa „poetycka” szabla była bronią ułana 2. szwadronu 2. pułku ułanów legionowych Henryka Szczyglińskiego (ur. 19.01.1881 r. - zm. 24. 09. 1944 r.), malarza i grafika, świetnego pejzażysty, ucznia J. Malczewskiego, L. Wyczółkowskiego i T.  Axentowicza,  żołnierza Wielkiej Wojny i wojny polsko-bolszewickiej. Obecnie szabla znajduje się w zbiorach Arsenału Miejskiego we Wrocławiu i tam jest eksponowana. Oto wiersz w oryginalnej pisowni (za: Włodzimierz Kwaśniewicz, Dzieje szabli w Polsce, Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2001, str.155-157):
    Niech w księgach wiedzy szpera rabin, Nauka to jest wymysł dyabli, Mądrością moją jest karabin I klinga ukochanej szabli. Nie dbam o szarżę ni o gwiazdki, Co kiedyś mi przystroją kołnierz, Wy piszcie klechdy i powiastki, Ja biję się jak każdy żołnierz. Nie pnę się do zaszczytów drabin I generała biorą dyabli! Podporą moją jest karabin I klinga ukochanej szabli. Nie tęsknię do kawiarni gwaru, Gdzie mieszka banda dziwolągów, Gardzę zapachem buduaru, Gdzie Amor psoci wśród szezlongów. Nie nęcą mnie zalety babin, Kobieta zdradna, bierz ją dyabli! Kochanką moją jest karabin I klinga ukochanej szabli. Niejeden wróg miał na mnie chrapkę, A teraz jęczy w piekle na dnie, Ze śmiercią igram w ciuciubabkę, Więc wkrótce może mnie dopadnie. Ksiądz mię niech grzebie albo rabin, Żołnierza się nie czepią dyabli! Lecz w grób połóżcie mi karabin I klingę ukochanej szabli
Na koniec zwracam się głównie do młodych Czytelników z apelem: Nie bierzcie sobie tak bardzo do serca uwag autora inskrypcji z szabli dotyczących przede wszystkim nauki i kobiet! Czasy, w których powstał tenże wiersz, były szczególne. I ludzie, zdaje się, byli szczególni. Chłopcy malowani, sami wybierani. Charakterni jacyś. I z fantazją.

Autor: Marek Sukiennik