Koniec Platformy Obywatelskiej w Warszawie

W poniedziałek złożone zostaną podpisy mieszkańców Warszawy, którzy opowiedzieli się za odwołaniem Hanny Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska prezydenta Warszawy. Tymczasem politycy Platformy Obywatelskiej przekonują warszawiaków, aby nie szli do referendum. – Politycy partii rządzącej boją się i pokazują, że ich partia jest obywatelska tylko z nazwy – mówi „Gazecie Polskiej Codziennie” Mariusz Błaszczak.
W ostatnich dniach najważniejsi politycy Platformy odradzali mieszkańcom Warszawy podpisywanie się pod wnioskiem za referendum o odwołanie ze stanowiska prezydent stolicy. Mimo ich apeli organizatorzy referendum poinformowali, że w poniedziałek złożą ponad 200 tys. podpisów popierających głosowanie. W bojkotowaniu referendum przez polityków PO politolodzy widzą strategię, która ich zdaniem może obrócić się przeciwko partii rządzącej. – Niska frekwencja i w związku z tym niewiążący charakter głosowania to ostatnia szansa utrzymania przez PO władzy w Warszawie. Takie zachowanie jednak nie przysporzy tej partii zwolenników. Tak czy inaczej los Hanny Gronkiewicz-Waltz jako prezydent Warszawy jest już przesądzony i coraz więcej wskazuje na to, że będzie to ostatnia jej kadencja w stolicy – mówi "Gazecie Polskiej Codziennie" dr Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Wtóruje mu w rozmowie z „Codzienną” dr Norbert Maliszewski z UW: – Ludzie prędzej pójdą zagłosować za odwołaniem kogoś, w tym wypadku Hanny Gronkiewicz-Waltz, niż za poparciem. Jeśli tylko osiągnięta zostanie wymagana frekwencja, pani prezydent zostanie odwołana. Oburzenia postawą polityków PO nie kryje opozycja. – Platforma traktuje obywateli jak idiotów, jej politycy uważają, że Polacy nie będą pamiętali, jak zachowywała się PO, gdy organizowane były referenda w Łodzi i Częstochowie przeciwko odwoływaniu prawicowych prezydentów. Wtedy ci sami politycy mówili o obywatelskim obowiązku – mówi „Codziennej” Ryszard Czarnecki, którego zdaniem PO przestała być partią o charakterze obywatelskim. – Platforma stała się związkiem zawodowym urzędników państwowych i samorządowych, którzy bronią swoich stołków –dodaje.
 foto: Tomasz Adamowicz/Gazeta Polska