Radość pod Lubogoszczą

Latem 2008 roku K.S. TURBACZ doczekał się swojego sztandaru - okazja była znakomita, bo mszańskiemu klubowi stuknęło właśnie 55 lat istnienia. Wyczuwało się jednak wielki niedosyt - piłkarze grali w limanowskiej klasie A, choć apetyty były tu zawsze większe. Już wtedy stery mszańskiego klubu mocno dzierżył w rękach prezes Władysław Szczypka - nie mówił głośno o awansie do wyższej klasy rozgrywkowej, ale kto go znał wcześniej, wiedział że były zawodnik Turbacza zrobi wszystko, by swój ukochany klub "postawić na nogi", by kibice oglądali piłkę na wyższym poziomie. Zebrał wokół siebie ludzi z którymi ten z pozoru mało realny pomysł udało się zrealizować - nie od razu, ale krok po kroku. Systematyczna praca i dobra atmosfera w klubie musiała w końcu zaowocować sukcesem.
W sezonie 2010/11 drużyna seniorów Turbacza nie pozostawiła rywalom złudzeń kto rządzi w limanowskiej klasie A - bezapelacyjny awans w znakomitym stylu do sądeckiej okręgówki wyostrzył tylko apetyty kibiców. Prezes Szczypka tonował optymistyczne prognozy - młody i ambitny trener z Tymbarku Franciszek Mrózek znał wartość swoich piłkarzy i pewnie po cichu marzył, by beniaminek z Mszany "zamieszał" także w okręgówce.
Jesień nowego sezonu 2012/13 mieli piłkarze Turbacza znakomitą - na fotelu lidera przesiedzieli aż do wiosny. I wtedy coś się w tych znakomicie pracujących "trybikach" zacięło. Jedenastka spod Lubogoszcza zaczęła tracić punkty tam, gdzie parę miesięcy wcześniej zgarniała pełną pulę, a bramkarze wyciągali piłkę z siatki po kilka razy. Przewaga topniała w oczach, nerwowość odwrotnie, rosła z tygodnia na tydzień. Kibice przecierali oczy ze zdumienia i pytali, co się stało? Tego chyba nawet sami zawodnicy nie wiedzieli - wszyscy bardzo chcieli wygrywać i awansować, ale zamiast zwycięstw, przychodziły porażki. Kilku zawodników dopadły bolesne kontuzje (Krzysztof Piekarczyk, Paweł Sochacki) a młodych bywało, że "zjadała" trema. Zdarzało się też, że na boisko wbiegał trener Franciszek Mrózek - podrywał swoich piłkarzy do walki, a nawet strzelił gola. Nie czas jednak na narzekanie - to koniec wieńczy dzieło, a ten finisz w sądeckiej okręgówce należał do naszych piłkarzy. Choć dali się wyprzedzić Glinikowi, to jednak odparli skutecznie szarże rywali z Łososiny i Rytra. Po bardzo dobrym meczu na własnym boisku z Korzenną i zwycięstwie 3:0, awans mieli w przysłowiowej "kieszeni" Wyniki ostatniej kolejki na układ szpicy tabeli wpływu żadnego już nie miały.
Przyszedł więc czas na fetę - w tym roku Turbaczowi "stuknęło" 60 lat. Czyż można sobie wyobrazić lepszy prezent od awansu do IV ligi? Nie było okazji podczas sezonu podziękować piłkarzom i sztabowi szkoleniowemu. Udało się to zrobić w minioną sobotę (6 lipca) W Centrum Konferencyjnym STING spotkali się piłkarze z małżonkami i sympatiami, najwierniejsi kibice, działacze mszańskiego klubu, piłkarze z dawnych lat, gospodarze miasta i specjalnie na tę okazję zaproszeni Goście. Przy jednym stole zasiedli prezes MZPN w Krakowie Ryszard Niemiec i jego zastępca Janusz Kowalski, a także Stanisław Strug reprezentujący sądecką i limanowską piłkę.
Prezes Strug przyjechał gratulować piłkarzom z Mszany w doborowej obstawie - towarzyszyli mu współpracownicy z Zarządu OZPN w Limanowej Stanisław Olesiak i Stanisław Białoń. Nie zabrakło Franciszka Dziedziny limanowskiego wicestarosty - choć, jak sam mówił na spotkaniu, na mecze chodzi rzadko i na piłce za bardzo się nie zna, to cieszy się z awansu Turbacza i obiecuje pomoc. Przy okrągłym stole wspólnie z zaproszonymi usiedli również Władysław Szczypka - prezes mszańskiego klubu, Jan Piekarczyk - klubowy sekretarz i prawa "finasowa ręka" prezesa, a także burmistrz Tadeusz Filipiak. Z najwierniejszymi kibicami mszańskiego klubu Aleksandrem Malcem, Józefem Dudzikiem i Janem Mrózkiem (nie opuścili żadnego, łącznie z wyjazdowymi!!!) przy jednym stole jubileusz Turbacza świętowali Jan Szynalik - wiceprzewodniczący Rady Miasta, wierny kibic i ojciec filara defensywy Turbacza, Grzegorza - popularnego "Gegona", a także Grzegorz Niedośpiał - od zawsze sprzedaje bilety na meczach w Mszanie i pilnuje porządku, oraz Tadeusz Ciężadlik, również odpowiedzialny za porządek na stadionie i Kazimierz Stożek - w klubie trenuje z młodymi adeptami takewondo. W tym gronie zasiadał również bardzo lubiany i powszechnie szanowany przez piłkarzy, tych starszych, i tych młodszych - gospodarz klubu Władysław Tomala.
Organizatorzy jubileuszowego spotkania zaprosili na sobotni wieczór tych, którzy kiedyś stanowili o sile Turbacza - lata temu grali razem, a teraz znów się spotkali i wspominali swoje zwycięstwa i porażki. Opowieściom Mariana Lipińskiego - filigranowego skrzydłowego mszańskiej drużyny, Czesława Nawary z Raby Niżnej i Tadeusza Franczaka przysłuchiwali się z ciekawością Wojciech Sitkowski, nie tak dawno temu świetny piłkarz, a dziś dyrektor firmy TECHNIFLEKS (dawne INCO) Stanisław Białoń, w przeszłości również zawodnik Turbacza, a dziś prezes niedawnego rywala zza miedzy - Witowa Mszana Górna. Skład tego stołu uzupełnili radny Andrzej Dudzik i Wojciech Pitala - trener, sponsor i pasjonat ping-ponga, jednej z trzech sekcji mszańskiego klubu.
Głównymi bohaterami wieczoru byli jednak piłkarze Turbacza - wielu pojawiło się ze swoimi małżonkami, inni zabrali narzeczone i sympatie, a Marcin Stożek ..... swojego synka. Jak to na takich spotkaniach bywa, musiał być czas i na oficjalne wystąpienia - awansu i sukcesów w IV lidze życzył mszańskiemu klubowi sam Ryszard Niemiec, sternik małopolskiej piłki. Spotkanie sprzed roku przypomniał prezes Stanisław Strug - wtedy po awansie do "okręgówki" życzył mszańskiemu środowisku piłkarskiemu, by za rok w tym samym gronie wszyscy cieszyli się z awansu do IV ligi. Życzenia się spełniły. W sobotę jednak prezes Strug już nie "prorokował" - wie, że w IV lidze łatwo nie będzie i jeśli Turbacz utrzyma się na tym poziomie rozgrywek, to będzie to ogromny sukces. Okazały puchar przekazany prezesowi Szczypce będzie pamiątką historycznego awansu mszańskiej drużyny.
Z piłkarskim trofeum w dłoniach gratulował prezesowi Władysławowi Szczypce wicestarosta Franciszek Dziedzina. Bardzo sympatyczną chwilą było wręczenie przez zawodników Turbacza - Ireneusza Potaczka, kapitana drużyny i Grzegorza Szynalika, pucharu będącego wyrazem uznania i podziękowaniem za pracę i ogromne zaangażowanie w życie klubu, kierownikowi drużyny Jackowi Sochackiemu. Sukcesu nie "przespał" także mszański Samorząd - piłkarskie statuetki wręczone przez burmistrza Tadeusza Filipiaka i wiceprzewodniczącego Rady Miasta Jana Szynalika, będą przypominać wszystkim piłkarzom i działaczom, że rok 2013 był w historii mszańskiego klubu czasem szczególnym - K.S.TURBACZ świętował 60 lecie swojego istnienia, a piękny Jubileusz okrasił awansem do IV ligi piłkarskiej. Wspólna, rodzinna fotografia była ostatnim oficjalnym punktem sobotniej fety piłkarskiej rodziny Turbacza. Kiedy ostatni oficjele opuszczali gościnne mury STINGA, na parkiecie pojawiły się pierwsze pary - w tany poszli piłkarze i ich Panie w pięknych wieczorowych kreacjach. Uroczyste spotkanie odbyło się dzięki hojności Sylwestra Cichórza (Spółka DOBR-MIĘS) i Andrzeja Trzupka (FIRMA JĘDRUŚ) a także Urzędu Miasta Mszana Dolna. Źródło: www.mszana-dolna.eu