Kupieckie grillowanie w Parku Miejskim

W niedzielne słoneczne popołudnie, 9 czerwca br., do Parku Miejskiego ściągnęła całkiem spora rzesza mieszkańców Limanowej i okolicy, by wziąć udział w kupieckim grillowaniu. Na festyn przyszły głównie całe rodziny, więc de facto było to rodzinne grillowanie z limanowskimi kupcami, i nie tylko. Ale o tym później. Organizatorami imprezy byli: Krakowska Kongregacja Kupiecka Oddział Terenowy w Limanowej i Związek Limanowian. Pogoda dopisała; po krótkiej ulewie wyjrzało słoneczko i towarzyszyło ferajnie do końca zabawy. Przyszedłem i ja, wraz z małżonką (wprawdzie bez dzieci, więc czułem się trochę nieswojo), zaproszony przez osobę, której odmówić się nie odważyłem z racji jej pięknych oczu.    Pokazy taneczne zespołów dziecięcych z limanowskich szkół, prezentacja umiejętności wschodnich sztuk walki młodych karateków, przejażdżki na kucyku, mini zawody sportowe, koncerty muzyki rozrywkowej, to tylko nieliczne atrakcje tego popołudnia.Na stoiskach kupcy z dumą prezentowali swoją - bogatą trzeba przyznać - ofertę wystawienniczą.    Gwoździem programu była – jakże by inaczej – degustacja wszelakich pyszności. Stwierdziłem ponad wszelką wątpliwość ( a jestem - wierzcie mi -  wnikliwym obserwatorem), że najbardziej obleganym było rozbudowane stoisko limanowskiej „Jedynki”, czyli prestiżowego i renomowanego Zespołu Szkół Samorządowych nr 1 im. Marii Konopnickiej, Alma Mater limanowskich szkół. Oferta kulinarna „Jedynki” wyróżniała się bogatym i różnorodnym menu.Czego tam nie było! Ciasta, sałatki, kawa, herbata, kiełbaski z grilla, śliwka zawijana w boczku, młody ziemniak zawijany także w boczku, kaszanka z kapustą, ketchup domowej roboty. Tyle spamiętałem, choć wszystkiego nie dałem rady skosztować, czego nie mogę sobie darować! Po prawdzie, obżarstwo jest jednym z grzechów głównych, przeto przykładnie poszczę. Takiego menu nie powstydziłaby się pięciogwiazdkowa ekskluzywna restauracja. Nie dziwota więc, że tłumy limanowian żądnych kulinarnych doznań szturmowały stanowisko Jedynki. Co najważniejsze, te wszystkie smakołyki – z wdziękiem i gracją - osobiście serwowały: Pani Dyrektor mgr Kazimiera Zięba, Pani Wicedyrektor mgr Grażyna Nowak, Pani mgr Ewa Łabuz i Pani mgr Aneta Jedynak. Z tak pięknych rączek smakowało jeszcze bardziej. Palce lizać! Pani Ewa poczęstowała mnie smakowitym biszkoptem swojego wypieku z galaretką i owocami. Gdybym miał pewność, że moja małżonka (też jest wspaniałą kucharką) nie będzie czytać tej relacji, to bym napisał, że w życiu nie kosztowałem lepszego. Godnym podkreślenia jest fakt, iż Panie z Jedynki nie wstydziły się założyć fartuszki, ot tak, i po prostu usługiwać. To świadczy o ich wielkiej klasie. Uważam to za bezprecedensowy akt ofiarności i zaangażowania w pracę, a także przykład dla innych. Przy tej okazji były zbierane wolne datki na ufundowanie wczasów dla Krzysia Rusina. Szczytny to cel, toteż – widziałem – puszka na datki na wspomnianym stoisku szybko się zapełniała.    Ustaliłem, że w przygotowanie potraw i wypiek ciasta zaangażował się liczny kolektyw grona pedagogicznego „Jedynki”, w skład którego weszły Panie: mgr Joanna Dutka, mgr Aneta Jedynak, mgr Agata Stypuła, mgr Agata Dara, mgr Ewa Łabuz, mgr Anna Zięba, mgr Danuta Guzik, mgr Grażyna Nowak, mgr Kazimiera Zięba, mgr Bożena Banach, mgr Wiesława Joniec, mgr Irena Kruzel. Gospodarskim okiem całość ogarniał, umilając sobie wolne chwile pstrykaniem zdjęć i rozmowami z bardzo ważnymi personami, mgr Janusz Kądziołka. Przy grillu, nie bacząc na żar lejący się z nieba i ognia, a także dym, z wielką ofiarnością pracowali: Andrzej Czaja, Artur Nowak i Maciej Joniec. Nie wypada nie wspomnieć o sponsorach stoiska „Jedynki”, a to: Firma „Jantar” Wyroby Wędliniarskie Pana Wiesława Kozy oraz Sklep Tik-Tak Pana Bogusława Sukiennika. Należy dodać, iż Pan Bogusław świadczył także usługi transportowe swoim militarnym pojazdem rodzimej produkcji marki Honker (krzyk dzikich gęsi; kryptonim ataku na Monte Cassino), przewożąc dobytek stoiska.    Stoisko”Jedynki” witało gości transparentem z napisem:  „Jedynka” zaprasza,      grilluje i okrasza! Nic dodać, nic ująć!     Ot i tyle.

Zdjęcia i tekst: Obserwator