Do Padwy po relikwie, czyli…

Krótki dziennik pielgrzymkowy Dyrektor Andrzej Dębski, uczniowie, nauczyciele, ich rodziny i dwaj duchowni opiekunowie – ks. Mateusz Korpak z parafii Miłosierdzia Bożego w Mszanie Dolnej oraz franciszkanin z Karkowa – brat Piotr Dąbek – wszystkich połączyła trwająca 6 dni wspólna misja – uczcić i przywieźć do Mszany Dolnej relikwie św. Antoniego z Padwy, które na stałe znajdą swoje miejsce w parafialnym kościele. Cel pielgrzymki, będący zarazem miejscem kultu świętego, nie został wybrany przypadkowo. Od 2008 roku Zespołowi Szkół Techniczno-Informatycznych patronuje św. Antoni z Padwy. Co roku, z okazji  jego święta przypadającego na 13 czerwca, na hali sportowej jest odprawiana msza św. Jednak święty obecny jest w szkole na co dzień – w szkolnym holu, tuż obok gabinetu dyrektora znajduje się jego figura ufundowana przez poprzedniego dyrektora szkoły – Piotra Szerłomskiego. To zresztą z jego inicjatywy na patrona wybrano tego świętego, który jak się popularnie mawia, jest od zagubionych rzeczy i spraw beznadziejnych, choć tak naprawdę, patronuje przede wszystkim zagubionym ludziom. To jego wizerunek zawsze nosił w kieszeni dyrektor Szerłomski i, jak wielokrotnie zapewniał, to dzięki św. Antoniemu szkoła przetrwała niejednokrotne w swej ponad 40-letniej historii zawirowania, by teraz w końcu prężnie się rozwijać i stanowić jeden z lepszych ośrodków kształcenia w powiecie limanowskim. Wybór św. Antoniego na patrona zaowocował także nawiązaniem współpracy z franciszkanami z Krakowa. Brat Piotr Dąbek będąc jeszcze studentem seminarium gościł w szkole wielokrotnie ze swoim zespołem Fioretti. Teraz jako animator zaprasza uczniów do ośrodka rekolekcyjnego w Harmężach koło Oświęcimia, przyjeżdża do szkoły, by organizować mini konferencje, a także by towarzyszyć przy tradycyjnym spotkaniu opłatkowym. Wieloletnia znajomość i współpraca zaowocowała piękną przyjaźnią, dlatego brata Piotra nie mogło zabraknąć w tak ważnym dla szkoły momencie, jakim była pielgrzymka do Padwy, do której zresztą społeczność szkolna przygotowywała się od kilku miesięcy. Aby przybliżyć postać patrona, w szkole odbył się nawet konkurs dotyczący jego życia i działalności, a dla zwycięzcy nagrodą był bezpłatny udział w pielgrzymce. Poniżej przedstawiamy krótki dziennik z naszej podróży. Dzień pierwszy i drugi – piątek/sobota Wyruszamy w piątek wieczorem, kierując się w stronę Cieszyna, by tam przekroczyć granicę. Trwającą 14 godzin podróż kończymy o godz. 10.00 w nadmorskim włoskim kurorcie Lido di Jesolo. Pogoda spłatała nam figla. Zamiast pięknego słońca wita nas pochmurne niebo. Nic nie jest jednak w stanie popsuć nam dobrych humorów. Cieszymy się własnym towarzystwem i pięknymi widokami. Dla niektórych nawet mocno wiejący wiatr i szkwały nie są przeszkodą, być w sensie dosłownym przywitać się z Adriatykiem. Następnie spacer w kierunku latarni morskiej i wreszcie czas, by spróbować włoskiej kuchni. Kilkukilometrowa wędrówka brzegiem morza zaostrza nasze apetyty, a może Margherita tylko pod włoskim niebem ma ten wyjątkowy smak… wlochy01 Dzień trzeci – niedziela Wczesne śniadanie i pakowanie bagaży. Żegnamy dzisiaj już słoneczne Lido di Jesolo, by wyruszyć w kierunku Padwy. Po drodze czeka nas jednak Wenecja. Półgodzinny rejs barką kończymy w pobliżu placu św. Marka. Tutaj przedzierając się przez tłumy turystów zwiedzamy bazylikę św. Marka, robimy zdjęcia na Moście Westchnień i pod Pałacem Dożów, podziwiamy Wieżę Zegarową, niestety tylko z dołu (kolejka oczekujących na wjazd jest zbyt długa). Spacer do mostu Rialto łączącego najsłynniejszy wenecki kanał - Canal Grande kończymy przedpołudniową kawą w nastrojowej kawiarence przy jednej z wąskich uliczek wiodących do placu św. Marka. Czekamy na barkę spacerując promenadą. Upał i tłumy turystów nie przeszkadzają w prywatnej rozmowie z bratem Piotrem, który zdradza, że to właśnie w Bazylice św. Antoniego w Padwie, znalazł odpowiedź na pytanie o swoje powołanie… Źródło: zsti.edu.pl wloch01 wloch02 wloch03 Po południu docieramy do Padwy. Z powodu słońca i ogromnej liczby pielgrzymów czujemy się nieco znużeni. Zmęczenie jednak szybko mija, gdy czekający już na nas ojciec Sylwester Bartoszewski – franciszkanin od pięciu lat rezydujący w Bazylice św. Antoniego, a od 35 lat przebywający we Włoszech, otwiera drzwi do bocznej kaplicy św. Jerzego. To tutaj modlimy się podczas prywatnej mszy św. wraz z pielgrzymami z Kielc i Lublina, to wreszcie tutaj ojciec Sylwester przekazuje na ręce dyrektora Andrzeja Dębskiego relikwie św. Antoniego. Jest to wspaniała i wzruszająca dla nas wszystkich chwila. Potem jeszcze szybki marsz urokliwymi uliczkami Padwy, aby zobaczyć uniwersytet, na którym studiowali m.in. Jan Kochanowski i Mikołaj Kopernik i wracamy na plac przed Bazyliką. Krótka modlitwa w środku i w Kaplicy Relikwii – ojciec Sylwester nie ma dzisiaj dla nas zbyt wiele czasu, ale my czując niedosyt, umawiamy się na następny dzień, aby bez tłumu pielgrzymów, którzy wkrótce mają wyruszyć do Rzymu, w ciszy i spokoju pomodlić przy grobie świętego patrona. wlochy02 wlochy03 Dzień czwarty – poniedziałek Nasze już nieco zmienione plany – rezygnujemy z popołudniowej wizyty w Trydencie, aby jeszcze raz odwiedzić Padwę, jeszcze bardziej weryfikuje pogoda. Padający od samego rana deszcz powoduje, że zamiast plażowania na brzegu Jeziora Garda - największego i jednego z najbardziej malowniczych jezior w północnych Włoszech, obieramy kurs na Bolonię. Zwiedzamy tu najstarszy uniwersytet w Europie, chłoniemy atmosferę kilku wieków, na chwilę możemy się poczuć jak studenci medycyny przebywając w laboratorium anatomii, aby za chwilę stanąć na mównicy wykładowców. Niezwykłość miejsca podkreślają nie tylko meble, wyposażenie, ale także otaczające nas z każdej strony starodruki.   wlochy05 wlochy06 wlochy07 wlochy08 Po południu ponownie wita nas ojciec Sylwester. Jego osobowość i ciepły uśmiech sprawiają, że każdy z nas ma wrażenie, jakby spotkał starego znajomego, chociaż tak naprawdę kontakt z nim i to tylko korespondencyjny nawiązał kilka miesięcy temu ks. Mateusz. Teraz już bez tłoku możemy kontemplować i każdy na swój sposób przeżywać wizytę w Bazylice. Ojciec Sylwester oprowadzając nas po świątyni, pokazuje polskie akcenty, aż wreszcie prowadzi nas do grobu świętego. To tutaj możemy wrzucić wypełnione wcześniej karki z prośbą o wstawiennictwo patrona. I jeszcze raz wizyta w Kaplicy Relikwii – teraz modląc się możemy poczuć bliskość naszego prywatnego świętego, bo takim dla nas wszystkich stał się Antoni. Ojciec Sylwester wskazuje na najcenniejsze z relikwii – język, szczękę, struny głosowe, habit z 1231 roku, w którym pochowano świętego i kamień spod jego głowy wyjęty z drewnianej trumny – czujemy jego obecność tu i teraz, chociaż nie żyje od blisko 800 lat. Ojciec Sylwester wprowadza nas do kolejnej bocznej kaplicy, a tych w monumentalnej Bazylice nie brakuje, a brat Piotr z ks. Mateuszem koncelebrują dla nas prywatną mszę świętą. Modlitwę Pańską odmawiamy stojąc wokół ołtarza i trzymając się wszyscy za ręce. W ten sam sposób przekazujemy sobie znak pokoju - wyjątkowa i wzruszająca chwila. Już mamy opuszczać Bazylikę, ale ojciec Sylwester też chyba jeszcze nie chce się z nami rozstać. Wprowadza nas za bramę na klasztorny dziedziniec niedostępny dla pielgrzymów. Po parkowych alejkach przechadzają się dwa żółwie, a my dopiero z tej perspektywy możemy podziwiać kopuły Bazyliki w całej jej okazałości i złotego anioła z trąbą, umieszczonego na głównej kopule. -„Będzie pogoda, bo anioł skierował trąbę do góry” - zapewnia nas z powagą ojciec Sylwester, ale w jego oczach igrają wesołe ogniki. Opowiada też anegdotę, jakoby bracia zakonni bardzo szybki mieli zatkać trąbę anioła, gdyż świszczących w niej wiatr nie pozwalał im spać. Grupa żegna się z ojcem Sylwestrem. Zostają już tylko ci wybrani, to oni pójdą podziękować ojcu prowincjałowi w imieniu szkoły i parafii za dar relikwii. Czekamy chwilę na prowincjała, a ojciec Sylwester prowadzi nas w miejsca dostępne tylko zakonnikom. Zwiedzamy refektarz i klasztorny ogród, gdzie spotykamy czarnoskórego franciszkanina. W geście pozdrowienia podnosi dłoń, odwzajemniamy gest uśmiechem. Dzwoni komórka ojca Sylwestra. Ojciec prowincjał już na nas czeka. Wymieniamy uprzejmości, składamy ofiarę w imieniu parafii, która, jak zaraz zapewnia prowincjał, zostanie przekazana na jedno z dzieł charytatywnych prowadzonych przez klasztor, a ks. Mateusz nie byłby sobą gdyby nie zażartował do prowincjała, że ojciec  Sylwester chętnie odwiedziłby Mszanę Dolną. Wreszcie otwiera się boczna brama i znajdujemy się na gwarnej ulicy. Trudno uwierzyć, że zaledwie kilka metrów dalej, tuż za murami klasztoru toczy się życie w zupełnie innym rytmie. wlochy09 wloch04 Wieczorem po późnej kolacji zmieniamy nieco podniosły nastrój i spędzamy miły wieczór z koncertującym dla nas bratem Piotrem. wlochy10 Dzień piąty i szósty – worek/środa Pogoda nas znowu nie rozpieszcza. Pakujemy bagaże i wyruszamy w podróż powrotną do domu. Po drodze zwiedzamy urokliwą nadmorską posiadłość Miramare Maksymiliana Habsburga w pobliżu Triestu. Spacerujemy parkowymi alejkami, a po półgodzinnej podróży autokarem znajdujemy się w samym Trieście. Jest to jedno z najciekawszych północnowłoskich miast usadowiono na wzgórzu delikatnie opadającym w stronę morza. Niestety czas nam nie sprzyja, możemy sobie tu pozwolić tylko na krótki spacer po XIX-wiecznym Placu Zjednoczenia. Każdy czuje niedosyt – atmosfera miasta jest niezwykła, na pewno warto tu wrócić, by nie tylko napawać oczy cumującymi żaglówkami, ale także zwiedzić wenecki zamek, czy romańsko-gotycką katedrę San Giusto. Wyruszamy do domu, by w środę wczesnym rankiem zakończyć naszą wyprawę w Mszanie Dolnej. Żegnamy się w szczególny sposób z bratem Piotrem, chociaż wiemy, że z pewnością wkrótce pojawi się w naszej szkole. wlochy11 wlochy12 wlochy13 wlochy14 wlochy15 wlochy16 wlochy17 wlochy18 wlochy19