Świadkowie Jehowy i ich błędna doktryna - cz. 2 (o tym, że nie ma piekła i duszy i o tym jeszcze, że nie ma tolerancji)

W części drugiej zostaną przedstawione kolejne elementy błędnej nauki Świadków Jehowy, na które możemy natknąć się czytając ich pisma (np. „Strażnica”), lub w momencie, gdy pozwolimy się wciągnąć w dyskusję z nimi. Sztandarowym tematem Ś.J. jest ich nauczanie o piekle, a raczej przekonywanie, iż ono w ogóle nie istnieje. Wg nich piekło w Piśmie św. należy odnosić do grobu, w którym następuje stan snu, podczas którego człowiek nie ma żadnej świadomości. Uważają, że piekło nie może istnieć, gdyż jest to nie do pogodzenia z nieskończoną dobrocią Pana Boga. Proszę zauważyć, że ten element ich nauczania, szczególnie w obecnej dobie, może być chwytliwy, bo mogą tutaj oni powoływać się na nasza wiarę w nieskończone Miłosierdzie Boże. Ale od razu zaznaczmy, iż św. S. Faustyna bardzo często powtarzała, iż Pan Bóg ma przygotowane miłosierdzie dla każdego, natomiast my sami skazujemy się na potępienie, sami odrzucamy Jego Miłosierdzie. Mistycy (św. Katarzyna, św. Brygida, św. Pio, św. Faustyna) opisując moment sądu szczegółowego, a więc tego w chwili śmierci, ukazują wielki wstyd grzeszników, który im nie pozwala pójść za Panem Bogiem oczekującym, lecz nakazuje ucieczkę przed „wzrokiem Bożym pełnym miłości”. Co więc na tę „piekielną wątpliwość” Ś.J. mówi samo Pismo św.? O istnieniu piekła, jako miejsca wiecznego potępienia Pismo św. mówi tak wiele razy i tak konkretnie, że nie ma tu mowy nawet o marginesie tolerancji dla swobodnej interpretacji. Chociażby następujący fragment z Ewangelii św. Łukasza, gdzie Pan Jezus mówi: „Lękajcie się tego, który po śmierci ma moc wrzucić do piekła” (por. Łk 12, 4-5); albo u św. Marka czytamy: „lepiej tobie ułomnym wejść do żywota, niż obie ręce mając, pójść do piekła w ogień nieugaszony: gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie” (por. Mk 9, 43nn), (por. Mt 25, 41), (por. Mt 5, 22), (por. Ap 14, 11). Ś.J. uważają, że ludzie źli będą po prostu unicestwieni i to wszystko – nie będzie żadnego cierpienia wiecznego. Dla obrony swojego stanowiska Ś.J. przytaczają fragment Listu do Rzymian (6, 23), gdzie czytamy, iż „zapłatą za grzech jest śmierć”. I owszem, ale ten fragment odnosi się do pierwszego grzechu (pierworodnego), którego konsekwencją jest to, że każdy człowiek umiera. Gdyby ten grzech się nie pojawił, po prostu nie umieralibyśmy – taki był stwórczy pomysł Pana Boga. Ale sama śmierć nie jest ani jedyną, ani najcięższą karą za grzechy. Świadczy o tym chociażby pewien fragment Ewangelii, gdzie św. Mateusz pisze: „Kto by zaś zgorszył jedno z tych maleńkich, które we mnie wierzą, lepiej by mu było, aby mu na szyi zawieszono kamień młyński i pogrążono w głębinie morskiej” (18, 6). Co nam mówi ten fragment? Że istnieje – jeśli chodzi o karę za grzech – coś gorszego niż śmierć, coś jeszcze gorszego, niż tak gwałtowna śmierć, jaką opisuje sam Pan Jezus. Kolejną kwestią często podnoszoną przez Ś.J. jest ich przekonanie, że człowiek nie posiada duszy. Innym razem twierdzą, że może i ona jest, ale umiera wraz z ciałem. A więc nie ma w ogóle życia pozagrobowego; nie ma piekła, czyśćca, ani nieba. A przecież Pismo św. wyraźnie i wielokrotnie mówi o istnieniu duszy i to duszy nieśmiertelnej. W Ewangelii św. Mateusza czytamy: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a duszy zabić nie mogą. Raczej bójcie się tego, który może i duszę i ciało strącić do piekła” (10, 28). Te słowa Pana Jezusa wyraźnie mówią o tym, ze dusza istnieje i jest nieśmiertelna. A jeszcze inny moment w Ewangelii. Oto Pan Jezus wisząc na krzyżu mówi do łotra: „Dziś ze mną będziesz w raju” (Łk 23, 43). Przecież wiedział, że za chwilę łotr umrze, a więc mówił o jego duszy.  Przy okazji – warto zauważyć – mówił Pan Jezus o raju, a wiec o niebie. Innym tekstem mówiącym o nieśmiertelnej duszy jest „Przypowieść o bogaczu i Łazarzu” (por. Łk 16, 19nn). Na jakich więc fragmentach Ś.J. opierają swoje przekonanie na ten temat? W Starym Testamencie u proroka Ezechiela czytamy takie słowa: „Oto wszystkie dusze moje są: jak dusza ojca, tak i dusza syna moja jest: dusza, która zgrzeszy, ta umrze” (Ez 18, 4). W języku biblijnym, a zwłaszcza w starotestamentalnym słowo dusza można stosować zamiennie ze słowem człowiek, osoba. Tak jest właśnie słowo dusza zastosowane w przytoczonym fragmencie. Dla przykładu w Księdze Rodzaju mamy taki zapis: „Wszystkich dusz domu Jakubowego, które weszły do Egiptu było siedemdziesiąt” (46, 27). Zwróćmy przy okazji uwagę na brak logiki w nauce Ś.J. – uważają, że dusza nie istnieje, a jednocześnie próbują dowieść jej śmiertelności – a więc istnieje… Jest jeszcze jeden tekst przywoływany przez Ś.J. na poparcie tezy o nieistnieniu duszy. W Starym Testamencie znajduje się Księga Eklezjastesa (Mądrość Stracha). Czytamy w niej m.in. takie słowa: „Przeto jednaki jest koniec człowieka i bydląt i równy stan obojga: jak umiera człowiek, tak i one umierają i jednakie tchnienie mają wszystkie i nie ma człowiek nic więcej nad bydle; wszystko podlega marności, i wszystko idzie na jedno miejsce: z ziemi są uczynione i do ziemi się jednakowo wracają. Któż wie, czy duch synów Adamowych wstępuje w górę i czy duch bydląt wstępuje w dół?” (Ekl 3, 19-20). Przyznamy, że ten tekst nas zaskakuje i faktycznie dla Ś.J. jest to swoisty „szach mat” przeciw dyskutantom. Ale warto wiedzieć, iż w tym fragmencie nie ma mowy o duszy nieśmiertelnej, lecz o „tchnieniu” wspólnym człowiekowi i zwierzęciu. Izraelici wierzyli, iż takie tchnienie Bóg daje zarówno człowiekowi, jak i zwierzęciu. Gdy to tchnienie zostaje zabrane i człowiek i zwierze traci życie fizyczne – fizyczność i zwierzęcia i człowieka rozsypuje się w proch. W 12 rozdziale tej samej księgi Syrach pisze: „I wróci się proch do ziemi tak, jak nią był, a duch powróci do Boga, który go dał” (12, 7). Poza tym zawsze należy mieć na uwadze fakt, ze Stary Testament dawał dopiero początki pod naukę o duszy. Tę naukę mamy rozwiniętą w Nowym Testamencie. Aczkolwiek już w tym pierwszym znajdziemy jeszcze i taki fragment (pomijany przez Ś.J.): „Święta i zbawienna jest myśl modlić się za zmarłych, aby byli od grzechów rozwiązani” (2 Mch 12, 46). Świadczy ten fragment o tym, że i Izraelici wierzyli i w istnienie duszy i w jej nieśmiertelność. PS.1 . Pisząc to wszystko zachęcam do modlitwy za Świadków Jehowy. Natomiast nie zachęcam do dyskusji. Zawsze pamiętajmy, że przychodzą oni ze swoim wydaniem Pisma św. (jest w tym wydaniu wiele zmian – np. zmienione znaki interpunkcyjne, co ma także ogromne znaczenie). Przestrzegam też przed ich czasopismami. Tzn. znajdziemy w nich obok miłych kolorowych i „uśmiechniętych” grafik doktrynę, którą omawiamy, ale niebezpieczne jest coś innego. Biorąc od Ś.J. ich czasopismo dajemy im sygnał – „to jest człowiek otwarty na dialog, warto do niego niebawem zajrzeć” – i niewątpliwie nie zapomną tego faktu, odnotują go skrupulatnie i niebawem zajrzą. PS.2. Pragnę też uspokoić wyznawców wszechobecnej dziś „europejskiej tolerancji”, iż bynajmniej nie zachęcam do przeganiania Ś.J. Jest w polskiej kulturze piękne stanowcze sformułowanie: „Nie. Dziękuję”. I nic nie stoi na przeszkodzie, by dodać do tego szczery uśmiech i chrześcijańskie błogosławieństwo nakreślone z wiarą. I myślę, że mieścimy się wtedy w ramach „europejskiej tolerancji”, która w zasadzie nie zakłada tolerancji dla chrześcijan, ale to nie znaczy, że my mamy prezentować ten sam poziom.

Autor: Ks. Robert

Bibliografia: Ks. Wł. Majka, Czy tak uczy Pismo św.? Ks. W. Hanc, Ks. T. Lenkiewicz, Świadkowie Jehowy – apostołowie, czy intruzi Ks. Wł. Nowak, Sekty w Polsce Ks. Tadeusz Pietrzyk, Kim są Świadkowie Jehowy?