Demoniczne zwyczaje

Koniec października (31) to czas wariactw, które określamy mianem Halloween. Niby niewinna zabawa, niby wiadomego pochodzenia – z Ameryki; niby pani w przedszkolu, czy w szkole o tym mówiła, więc to przecież nic złego. Czyżby? Otóż warto chociażby sięgnąć do rzeczywistych źródeł tego zwyczaju – rytuału. Początki biorą się z pogańskich świąt duchów, podczas których próbowano nawiązać z nimi kontakt. Forma zwyczaju może nieco się zmieniła, ale istota pozostała, stąd jego niebezpieczeństwo. Nie możemy przechodzić obok sytuacji, gdzie dzieci, młodzież przebierają się za demony, naśladują je, identyfikują się z nimi. Wszystko to może powodować otwarcie się na siły złego ducha. Egzorcyści apelują, by „nie bawić się w demony”, bo spotykają się z sytuacjami, gdzie tego rodzaju praktyki prowadzą do nękań, dręczeń a nawet opętań szatańskich. Warto też zauważyć, że ten demoniczny zwyczaj jest przeciwieństwem naszego kultu świętych. W Kościele 1. listopada czcimy wszystkich świętych – całe niebo, natomiast w wieczór i noc przed tym dniem zwyczaj Halloween czci demony – całe piekło….. Przy tej okazji warto także zwrócić uwagę na tzw. „święto dyni” praktykowane w ostatnich dniach października w naszych szkołach i przedszkolach. Owszem podczas tego „święta” nie wywołuje się duchów, ale z pewnością – pośrednio – propaguje Halloween. Powyższe bynajmniej nie jest atakiem na nauczycieli przedszkoli, czy też szkół. Jest nieudolną formą uświadomienia. Zachłysnęliśmy się tym zwyczajem, a teraz najwyższy czas na spokojna refleksję na ten temat.

Autor: Ks. Robert Pociecha