ŻOŁNIERZ NIEZŁOMNY

Chwała tym, którzy wyznaczyli sobie w życiu Termopile i ich bronią.                                                                                     Od obowiązku nie odstępują nigdy.                                                                                                          Konstandinos Kawafis, Termopile
W więzieniu na Rakowickiej w Warszawie 64 lata temu władze komunistyczne dokonały mordu sądowego na rotmistrzu Witoldzie Pileckim. Tak podziękowano człowiekowi, który wiernie służył swojej ojczyźnie przez całe swoje życie. Kim był człowiek, którego tak bały się władze komunistyczne za życia a nawet po śmierci. Warto poznać tego obdarzonego przez Boga licznymi przymiotami i talentami człowieka *1, któremu Janusz Kurtyka nadał zaszczytny tytuł - „ŻOLNIERZ  NIEZŁOMNY” . Rotmistrz Witold Pilecki to człowiek wielkiego formatu, który podczas spaceru z córką litował się nad losem biedronki by za parę dni z narażeniem życia bronić zagrożonej ojczyzny. W wydanej w 1974 r książce „Six Face of Courage” /”Sześć Twarzy  Odwagi” /znany brytyjski historyk M. R. D. Foot uznał rotmistrza za jednego z sześciu najodważniejszych ludzi walczących w podziemnych armiach na terenie okupowanej przez Trzecia Rzeszę Europy. A tak to uzasadnił – „szóstka osób, o których powstała ta książka, miała oprócz swojej niesamowitej dzielności, coś wspólnego. Niedostępna przeciętnym ludziom twardość. W przypadku Pileckiego tak brawurową, że na pierwszy rzut oka wydawała się absurdalna. Tak jakby ten człowiek robił wszystko, żeby zginąć. (…) Pilecki był osoba o wielkiej sile charakteru, nawet jak na naród w którym aż roiło się od ludzi o silnym charakterze.
Witold Pilecki urodził się 13 maja 1901 r w Ołońcu na północy Rosji w Karelii. Ojciec Julian Pilecki piastował tam wysoki urząd rewizora Lasów Państwowych, matka Ludwika z Osiecimskich Pilecka  zajmowała się wychowaniem dzieci.  Witold wnuk powstańca styczniowego odebrał staranne patriotyczne wychowanie, które miało wywrzeć zdecydowany wpływ na jego dalsze życie. Pileccy w obawie, przed wynarodowieniem dzieci w rosyjskim otoczeniu, postanowili przenieść się do Wilna. Ze względów materialnych w 1910 r. do Wilna wyjechała tylko matka z dziećmi. W Wilnie matka posłała Witolda do szkoły handlowej /tylko do takiej przyjmowano polskie dzieci/, tam 3 marca 1914 r. Witold wstąpił do tworzonego właśnie skautingu. Był członkiem drużyny ,,C" im. Romualda Traugutta. Po pewnym czasie Witold został włączony do grona chłopców odbywających kurs o charakterze wojskowym. Po wybuch wojny Ludwika wraz z dziećmi schroniła się w Hawryłkowie /Mohylowszczyzna /. Jesienią 1915 r. Witold w pobliskim Orle gdzie chodzi do szkoły,  tworzy, pierwszy zastęp harcerski. Jesienią 1918 r. Witold Pilecki powraca do Wilna, by kontynuować przerwaną naukę tym razem w gimnazjum im. Joachima Lelewela. Na wieść o wycofywaniu się Niemców z miasta i zbliżaniu się wojsk bolszewickich, ochotnicy pod komendą gen. Władysława Wejtki, przystąpili do organizowania oddziałów samoobrony. W skład tych oddziałów weszła grupa starszych harcerzy, w której był Witold. Na przełomie 1918 i 1919 r. oddziały gen. W. Wejtki przejęły władzę w mieście. 31 grudnia 1918 roku na placu Łukiskim w Wilnie rozpoczęła się rewia kawaleryjska. Nie była to parada w dosłownym znaczeniu tego słowa, ale prezentacja oddziałów samoobrony polskiej, które szkoliły się przez kilka tygodni w mieście i okolicy, by w końcu ruszyć do walki. Nadciągające wojska bolszewickie były jednak o wiele silniejsze i zmusiły obrońców do opuszczenia miasta. 5 stycznia 1919 r. Witold Pilecki wraz z obrońcami Wilna, klucząc między niemieckimi pozycjami przedostał się przez Białystok do Łap, gdzie spotkał zorganizowany oddział Wojska Polskiego dowodzony przez braci Władysława i Jerzego Dąbrowskich.   W tym oddziale ułanów Witold walczył z krótką przerwą do odbicia Wilna, Lidy, Baranowicz i Mińska Litewskiego. Tam oddział Dąbrowskiego został przemianowany w 13. pułk ułanów. Gdy front jesienią 1919 r. ustabilizował się, Pilecki znajdował się koło Mińska; tam został zdemobilizowany. O walkach z bolszewikami oraz utarczkach z Litwinami i bandami rabunkowymi, które toczył rotmistrz - później podpułkownik - Jerzy (zwany Żorżem) Dąbrowski, ps. „Łupaszka", opowiadano przez lata. Był legendą Kresów. Niewątpliwie w młodym ułanie Witoldzie harce pod komendą „Łupaszki" odcisnęły znamię niepowtarzalnego, ułańskiego fasonu i rycerskiego etosu, którego Pilecki już się nie pozbędzie. Przeciwnie, pod wpływem takiego wzoru i mając naturalne predyspozycje, świadomie kształtował w sobie siłę woli i żądzę czynu. Trudno się dziwić, że na wieść o wojnie polsko-bolszewickiej w lipcu 1920 r. ponownie wstępuje w szeregi wojska polskiego. Pilecki staje do obrony Grodna a potem broni lewego brzegu Niemna. /jako ochotnik 1 Wileńskiej Kompanii Harcerskiej w składzie 201 pp./ Po dwóch dniach zacieklej obrony nakazano odwrót, w zamieszaniu pozostawiono 8 śpiących po warcie żołnierzy. Na ochotnika poszedł po nich Pilecki „wokoło znajdowały się już podjazdy bolszewickie, trzeba było lawirować między nimi”. W sierpniu 1920 r. pod komendą rtm. Jerzego Dąmbrowskiego walczył na przedmieściu Warszawy, później został skierowany do oddziału gen. Lucjana Żeligowskiego który odbiera Litwinom Wilno. Plutonowy Pilecki był w 3. plutonie II szwadronu do 30 stycznia 1921 r. Wykazał się niejednokrotnie wielką odwagą. 11 lutego 1921 r. Pilecki wstąpił do organizowanego przez kpt. Bobrowskiego  -  Związku Bezpieczeństwa Kraju. Początkowo otrzymał funkcję zbrojmistrza Komendy Głównej. W przerwie w realizacji młodzieńczych marzeń, 18 maja 1921 r. złożył egzamin dojrzałości przed Komisją Egzaminacyjną dla byłych Wojskowych przy Uniwersytecie Stefana Batorego. Dla równowagi na przełomie 1921 i 1922 r. odbył 10-miesięczny kurs w Szkole Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu. Po ukończeniu, którego został komendantem-instruktorem oddziału ZBK w Nowych Swięcianach. W lutym 1923 r. Pilecki ze swym oddziałem ZBK zajmował neutralny pas na granicy Polski i Litwy Kowieńskiej. Dźwiganie rodzinnej schedy w Sukurczach z ruiny, założenie rodziny, szeroka praca społeczna nie przesłoniły Witoldowi zauroczenia wojskiem. Jako kapral podchorąży w 1925 r. odbył służbę praktyczną w 26. pułku ułanów im. Hetmana Jana Chodkiewicza, zwanym też pułkiem ułanów Wielkopolskich. W 1926 r. otrzymał promocję do stopnia podporucznika rezerwy ze starszeństwem z 1923 r. Młodzieńcze marzenia o oficerskich szlifach spełniły się. Witold Pilecki prezentuje się nadzwyczaj elegancko w mundurze, z szablą u boku, w wyglansowanych wysokich butach. Uzupełnieniem do tego obrazu niech będą dwie lakoniczne, żołnierskie opinie dowódców o swoim podwładnym: „Pilecki wykazał na froncie bardzo dobrą postawę bojową, jako żołnierz śmiały, energiczny i orientujący się w sytuacji”. „Niniejszym zaświadczam, że p. Pilecki Witold jest mi znanym osobiście od roku 1918, znam go jako człowieka bardzo taktownego, inteligentnego i uczciwego. W czasie mianowania go podporucznikiem rezerwy nie naraził niczym na szwank munduru oficerskiego”. Witold był zwolennikiem spartańskiego wychowania i w ten właśnie sposób przygotowywał do dorosłego życia własnego syna — uczył go jeździć konno i pływać... zrzucając w rzece z wierzchowca. Pasją Witolda Pileckiego były konie jego ulubieńcem była Bajka, na której startował w licznych zawodach hippicznych i zdobywał nagrody. Podjął również szeroką prace społeczną w powiecie i gminie Lida: zorganizował Straż Ogniową, której był naczelnikiem, był prezesem mleczarni , zajmował się kółkiem rolniczym i opieką społeczną. Był dumny z tego, że może w rubryce zawód wpisać rolnik, ale to nie mogło zaspokoić męskich ambicji - tęsknoty za mundurem, szablą, ostrogami. W 1932 r. w lidzkim powiecie utworzył z okolicznych osadników wojskowych Konne Przysposobienie Wojskowe „Krakus".  Był na Kresach człowiekiem wnoszącym w codzienne życie środowiska wyższy poziom cywilizacyjny. Ceniono go za to powszechnie. Miejscowi mówili o nim: „Czort". Był to epitet wyrażający podziw i uznanie. W 1937 r. KPW pow. lidzkiego zostało podporządkowane 19 Dywizji Piechoty. W 1938 r. Witold Pilecki otrzymał za swoją pracę społeczną i zaangażowanie Srebrny Krzyż Zasługi.   W końcu sierpnia 1939 r. 19 Dywizja Piechoty pod dowództwem gen. bryg. Józefa Kwaciszewskiego z włączonym doń szwadronem Witolda, została skierowana w okolice Piotrkowa Trybunalskiego do osłony szosy Piotrków - Tomaszów Mazowiecki. Ppor. Pilecki pełnił wówczas obowiązki dowódcy 2. plutonu kawalerii dywizyjnej, a później także zastępcy mjr. Mieczysława Gawrylkiewicza, dowódcy kawalerii 19. DP W nocy 5/6 września niemiecki XVI Korpus pancerny rozbił polską dywizję, więc rozproszeni żołnierze, wśród których był także Pilecki, po przejściu Wisły włączyli się w szeregi odtwarzanej 41 Dywizji Piechoty Rezerwy. Komendantem kawalerii dywizyjnej mianowano mjr. Jana Włodarkiewicza, a jego zastępcą został ppor. Witold Pilecki. 22 września dywizja została rozbita, żołnierze zaś otrzymali rozkaz złożenia broni. Pilecki  broni nie złożył, podobnie jak inni żołnierze mjr. Jana Włodarkiewicza. Po dotarciu do okupowanej stolicy przystąpił do tworzenia organizacji wojskowej - Tajnej Armii Polskiej   /za datę powstania przyjmuje się 9 listopada 1939 r./ Cel był niekwestionowany - niepodległość. Aby go osiągnąć, należało przygotować kadry przyszłych formacji wojskowych. Dodatkowym elementem łączącym wszystkich były narodowe i chrześcijańskie przekonania osób tworzących konspirację wojskową. Założyciele TAP złożyli uroczystą przysięgę w kaplicy biskupa polowego Józefa Gawliny, znajdującej się pod opieką oo. palotynów przy  ul. Długiej 15. Składali ją na ręce ks. Jana Zieji. Funkcję Komendanta pełnił mjr Jan Włodarkiewicz, który przybrał pseudonim „Darwicz", inspektorem organizacyjnym został ppor. Witold Pilecki („Witold”). Po upadku Francji, gdy polskie władze wojskowe na emigracji poprzez swoich emisariuszy zachęcały i wzywały podziemne organizacje wojskowe do scalania, dowództwo TAP podjęło współpracę ze Związkiem Walki Zbrojnej. Dopiero w 1941 r., gdy na czele ZWZ stał gen. „Grot", Stefan Rowecki, mjr Włodarkiewicz podporządkował TAP jego rozkazom. Po wcieleniu TAP Komendant Główny ZWZ awansował czterech jej oficerów; wśród nich był awans na porucznika dla „Witolda" (ze starszeństwem z 11 listopada 1941 r.). W pierwszym okresie okupacji w ręce policji niemieckiej wpadło wielu znaczących żołnierzy TAR Na ogół byli oni przesłuchiwani przez gestapo w alei Szucha lub na Pawiaku, a potem kierowani do obozów koncentracyjnych. Kiedy okazało się, że do KL Auschwitz trafiły m.in. dwie osoby ze ścisłego kierownictwa organizacji, urodził się niecodzienny pomysł dobrowolnego pójścia za druty. Do realizacji tego zadania zgłosił się ppor. „Witold", na co wyraził zgodę komendant TAP. Przed pójściem za druty Pilecki zaopatrzył się w fałszywe dokumenty wystawione na Tomasza Serafińskiego, rzekomo zmarłego w czasie działań wojennych we wrześniu 1939 r. / co później okaże się nieprawdą, spotkają się w 1945 r w Krakowie/. Według Eleonory Ostrowskiej /w jej mieszkaniu odbywały się tajne spotkania/, przebieg aresztowania wyglądał następująco:  Wcześnie rano 19 września 1940 roku Witold był w moim mieszkaniu. Dozorca Jan Kiliański, zaprzysiężony żołnierz TAP, przyszedł do mnie i oznajmił, że jesteśmy otoczeni przez umundurowanych Niemców, którzy z każdego domu wyprowadzają mężczyzn i ładują na samochody. Podał też Witoldowi wiele możliwości uniknięcia branki. Witold odrzucił te propozycje i nie chciał nawet próbować ukryć się w moim mieszkaniu. Po chwili energicznie zastukano do drzwi. Otworzyłam i w drzwiach stanął niemiecki żołnierz—zapytał, kto tu mieszka. Nie zdążyłam odpowiedzieć, gdyż w tej chwili z pokoju wyszedł Witold. Niemiec nie legitymował go. Witold ubrał się i żegnając się ze mną szepnął: „Zamelduj gdzie trzeba, że rozkaz wykonałem". I tak zaczęła się oświęcimska misja rotmistrza  trwająca 947 dni.  /o niej w osobnym artykule/ 25 sierpnia 1943 r. Witold Pilecki zameldował się w Komendzie Głównej AK w Warszawie. Liczył, że znajdzie tu zrozumienie dla opracowanych przez ZOW planów odbicia obozu, niestety, dwa miesiące wcześniej aresztowany został gen. Stefan Rowecki, który znał cel jego „oświęcimskiej misji", i uciekinier z Auschwitz został przyjęty dość chłodno. Po przybyciu do Warszawy „Witold" otrzymał przydział do pracy w komórce nr 998 (kontrwywiad), ale już po trzech dniach poprosił o inne zadanie. Początkowo powierzono mu sprawy dotyczące więziennictwa, a pod koniec 1943 r. skierowano do Oddziału III  „Kedywu" KG AK, znanego pod kryptonimem „Kameleon", gdzie pracował jako zastępca kierownika komórki. „Kameleonem" kierował „Jeż", por. Stefan Wysocki (od 24 sierpnia 1943 roku). Pilecki był jego zastępcą. 23 lutego 1944 r. w mieszkaniu  konspiracyjnym kpt. Kazimierza Czapli, w obecności byłego dowódcy wrześniowego mjr. Mieczysława Gawrylkiewicza i rtm.  Zygmunta Bengla, odczytano „Witoldowi" dodatek z 19 lutego 1944 r. do rozkazu nr 113 awansujący go na rotmistrza /kapitan w piechocie/ ze starszeństwem z 11 listopada 1943 r. W 1944 r. coraz wyraźniej konkretyzowało się przekonanie, iż tereny Rzeczypospolitej zostaną zajęte przez Armię Czerwoną, która dobrowolnie nie opuści granic Polski. Istniała zatem potrzeba stworzenia przez niezdekonspirowane osoby nowej organizacji krajowej o charakterze polityczno -wojskowym. W kwietniu 1944 r. komendant główny AK, gen. Komorowski, polecił płk. Augustowi Emilowi Fieldorfowi „Nilowi" opracowanie struktury organizacji konspiracyjnej pod nazwą „NIE" (Niepodległość). Miała to być „konspiracja w konspiracji". Fakt, że „Witold" był podporządkowany „Jeżowi" Stefanowi Miłkowskiemu, jednemu z kierowników „NIE", stawia go bardzo wysoko w strukturze organizacji. Pilecki otrzymał kryptonim „T-IV". Zapewne w związku z przejściem do „konspiracji w konspiracji" wiosną 1944 r., Pilecki dostał dokument na nazwisko Witolda Smolińskiego, zamieszkałego przy ulicy Mickiewicza 27.  Korzystał z niego do czasu powstania. Ze względu na zadania wynikające z przynależności do organizacji „NIE" Pilecki nie miał prawa włączać się czynnie do akcji powstańczych, ale kiedy w mieście rozgorzały walki, nie potrafił stać na uboczu, nie mógł być jedynie biernym obserwatorem, było to wbrew jego naturze.  Do walki w Powstaniu Warszawskim zgłosił się jako szeregowiec Zgrupowania „Chrobry II”, dopiero później ujawnił swój oficerski stopień. W pierwszych dniach powstania walczył w 1 kompanii „Warszawianka" w budynku Wojskowego Instytutu Geograficznego. Przez dwa tygodnie „żelazny fort” /ludność nazwie go „redutą Witolda”/ jest celem wściekłych ataków niemieckich. Kontrataki polskie są jednak skuteczne i Niemcy do końca powstania fortu nie zdobywają. W miarę toczonych walk powstańczych został zastępcą, a następnie dowódcą 2 kompanii I batalionu broniącej rejonu ulic Towarowej i Srebrnej ze składami Hartwiga. Podczas walk nawiązał przyjaźń z kapelanem Zgrupowania „Chrobry II" ks. kpt. Antonim Czajkowskim ps. „Badur". Po 63 dniach walki Powstanie Warszawskie upadło. Powstańcy musieli złożyć broń i udać się do niewoli. 5 października 1944 r. rtm. Witold Pilecki wraz z żołnierzami Zgrupowania „Chrobry II" wyruszył do Ożarowa, skąd po kilku dniach pojechał do Lamsdorf, a 19 października skierowano go do Murnau. Tam przebywał do wyzwolenia opiekując się młodymi powstańcami, za co otrzymał wdzięczne miano „Taty". 9 lipca 1945 roku obóz wyzwolili żołnierze amerykańscy, Witold Pilecki wyjechał do  II Korpusu Polskich Sił Zbrojnych we Włoszech. Oficjalny przydział do II Oddziału  rtm. Pilecki otrzymał w sierpniu, jednocześnie ppłk Kijak urlopował go na czas nieokreślony. Mając sporo wolnego czasu Pilecki zaczął spisywać wspomnienia oświęcimskie, w czym pomagała mu ściągnięta do San Giorgio Maria Szclągowska „Rysia". We wrześniu dwie długie rozmowy przeprowadził z Pileckim gen. Anders, a w październiku przyjął go gen. Pełczyński, z którym szykujący się do wyjazdu „Witold" omawiał szczegółowe sprawy związane z jego misją w Polsce. 22 października 1945 r. Pilecki, Niewiarowski, Szelągowska i por. Jonny Lechennich*1, wyjechali z San Giorgio  do Polski - 8 grudnia 1945 r. dotarli do Warszawy. Rozwiązanie „NIE" zmusiło Witolda Pileckiego do zaczynania od początku: lokalizacji w nowych warunkach i powolnego, systematycznego montowania siatki łączności. Współpracowników dobierał z byłych żołnierzy TAP i oświęcimskiej konspiracji. Przy ich pomocy zdobywał tajne i poufne informacje na temat życia gospodarczego kraju, działania NKWD i komunistów, narastania terroru, fałszerstw w polityce, aresztowań, seryjnych egzekucji i palowania na ludzi. Przedstawiał tez sytuacje oddziałów leśnych, z którymi kontaktował się osobiście lub przez kurierów. Cały materiał był fotografowany i przekazywany kurierom, którzy oddawali go w II Korpusie. W czerwcu 1946 r. przyjechała do Polski emisariuszka z Włoch kpt. Jadwiga Mierzejewska „Danuta" mająca pisemne pełnomocnictwo gen. Andersa. Otrzymała ona polecenie nawiązania kontaktu z „Witoldem" i przekazania mu rozkazu opuszczenia kraju, gdyż jego zwierzchnicy uznali, iż jest „spalony".  Pilecki wiedział, że wokół niego zaciska się pętla aparatu terroru, że prędzej czy później dojdzie do wpadki, nie skorzystał jednak z szansy ratowania życia. Podczas jednego z ostatnich spotkań z dziećmi, przekazał im życiowe motto: „Kochajcie ojczystą ziemię. Kochajcie swoją świętą wiarę i tradycję własnego Narodu. Wyrośnijcie na ludzi honoru, zawsze wierni uznanym przez siebie najwyższym wartościom, którym trzeba służyć całym swoim życiem ." To co nieuchronne zdarzyło się w 5 maju 1947 r. *6 aresztowano także wiele innych osób tzw. grupy Pileckiego. W śledztwie postawiono im zarzut pracy dla obcego wywiadu oraz przygotowywania zamachów na ważne osobistości. W śledztwie torturowano uwięzionych, najbardziej Pileckiego, domagano się podpisania protokołów z fałszywymi oskarżeniami, szantażowano groźbą aresztowania najbliższych. Jak zauważyła podczas krótkiego widzenia żona, miał pozrywane paznokcie /co próbował staranne ukryć/. Przesłuchiwali go najwięksi oprawcy mokotowskiego wiezienia na czele z Józefem Różańskim /właśc. Józef Goldberg/  i Adamem  Humerem / właśc. Umer http://pl.wikipedia.org/wiki/Adam_Humer/.  *7 23 stycznia 1948 r. naczelnik Wydziału II Departamentu Śledczego MBP mjr Adam Humer zaakceptował akt oskarżenia sporządzony przez funkcjonariuszy śledczych, a 5 lutego 1948 r. wiceprokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej mjr Mieczysław Dytra dokument ten zatwierdził. 7 lutego 1948 roku akt oskarżenia podpisany przez zastępcę naczelnego prokuratora WP ppłk. Henryka Podlaskiego został przesłany do Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie. Proces grupy Pileckiego rozpoczął się 3 marca w siedzibie Wojskowego Sądu Rejonowego przy ul. Nowowiejskiej. Publiczny proces z zachowaniem pozorów praworządności (byli nawet obrońcy) toczył się do 11 marca 1948 roku. Składowi sądzącemu przewodniczył ppłk Jan Hryckowian, członkami zaś byli — sędzia wojskowy kpt. Józef Badecki, ławnik kpi.  Stefan Nowacki i protokolant por. Ryszard Czarkowski. Oskarżał wiceprokurator Naczelnej Prokuratury WP mjr Czesław Łapiński   *3. Pierwszy wyjaśnienia przed sądem składał „Witold". Odrzucił on wszelkie sugestie, by był rezydentem siatki wywiadowczej, jedynie  utrzymywał, że kierował komórką wywiadu. Przechowywaną w skrytkach broń określił jako pamiątkową i zaznaczył, iż nie została ona użyta w okresie powojennym. Jako oficer, który składał przysięgę i pragnął dochować jej wierności, miał poczucie trwania w służbie. Oskarżyciel dla Witolda Pileckiego, Marii Szelągowskiej, Tadeusza Płużańskiego i Makarego Sieradzkiego zażądał kary śmierci. Rotmistrz Pilecki w ostatnim słowie oświadczył lakonicznie: „Nie byłem rezydentem, a tylko polskim oficerem. Wykonywałem tylko rozkazy aż do chwili aresztowania mnie. Nie miałem przeświadczenia, że dopuszczam się szpiegostwa i przy ferowaniu wyroku proszę o wzięcie tego pod uwagę.” Przewód sądowy zakończył się 11 marca 1948 r. o godzinie 20.00, a 15 marca o godzinie 12.00 nastąpiło ogłoszenie wyroku. Witold Pilecki skazany został na karę śmierci, pozbawiony praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze. Podczas ostatniego pożegnania z żoną Marią, oddal jej obrączkę i prosił, żeby czytała codziennie św. Tomasza *4 Natychmiast po orzeczeniu Wojskowego Sądu Rejonowego mec. Buszkowski przesłał do prezydenta Bieruta prośbę o ułaskawienie, w której podkreślił działalność w okresie okupacji i zasługi oświęcimskie swojego klienta. Bierut pozostał jednak obojętny na argumenty adwokata. Tak samo potraktował dramatyczny list żony „Witolda", błagającej o darowanie życia człowiekowi, którego „błędem" było to, że kochał Polskę i ta miłość przesłaniała wszystkie inne. Złamał się też Pilecki i po błaganiach żony, zwrócił się do Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, był to jednak żołnierski raport z wypełnienia obowiązków wobec ojczyzny a nie list błagalny.  Bieruta nie skorzystał z prawa łaski, 22 maja zastępca prezesa Najwyższego Sądu Wojskowego, płk Stanisław Majewski, powiadomił szefa Wojskowego Sądu Rejonowego o decyzji Bieruta i polecił niezwłoczne wykonanie kary śmierci. 25 maja 1948 r. o godz. 21.30 w obecności Wiceprokuratora Naczelnej Prokuratury Wojska Polskiego mjr S. Cypryszewskiego, Naczelnika więzienia Mokotowskiego - por. Ryszarda Mońko, lekarza por. dr lek. Kazimierza Jezierskiego, duchownego - ks. kpt. Wincentego Martusiewicza rozstrzelano Witolda Pileckiego, a ciało potajemnie pogrzebano prawdopodobnie na tzw. „Łączce" dziś kwatera „Ł" cmentarza Powązkowskiego. Nieczęsto udawało się innym więźniom zobaczyć ostatnie chwile skazanego. A jednak taką relację mamy; przekazał ją ks. Jan Stępień …„W dole kilku strażników w rogatywkach wyprowadza ledwo powłóczącego nogami więźnia któremu przez usta przeciągnięto biały knebel. Kordon znika w dolnych piętrach gmachu, po kilku minutach rozlega się strzał” Za egzekucje kat st. sierżant Piotr Śmietański otrzymał zgodnie z obowiązującą taryfa tysiąc złotych. Komunistyczne władze, nie poprzestały na zamordowaniu niewinnego człowieka, lecz postanowiły zniszczyć wszystko, co mogło o nim przypominać. Ocalałe od zniszczeń wojennych Skurcze, „gniazdo rodowe Pileckich herbu Leliwa” zostały kompletnie unicestwione w 1956 r Zburzono dom, wykarczowano ogród, zatarto wszelkie ślady przeszłości. Niszczycielska furia komunistów oszczędziła jedynie kilka bezimiennych kamieni nagrobnych ale już nie płynący wolno strumyk, którego miły szmer był głosem przyrody tak miłym dla rotmistrza i jego dzieci. Po ludzku sadząc Witold Pilecki przegrał, nie ma nawet swojego grobu. Słowa córki Zofii kreślą jednak inny obraz – „wiele lat pragnęłam zapalić świeczkę na grobie mojego ojca. Ale teraz wiem, że nie potrzebuje grobu. Ojciec był tak wielkim patriotą, tak kochał Polskę  i dla niej poniósł najwyższą ofiarę, że grobem jego stała się cała Polska.” Po wielu latach sprawiedliwość ostatecznie zwyciężyła, 1 października 1990 roku, Izba Wojskowa Sądu Najwyższego uwolniła Witolda Pileckiego i innych razem z nim sądzonych od winy i uznała, że skazano wtedy niesłusznie prawdziwych patriotów. Symbolem ostatecznego zwycięstwa rotmistrza było pośmiertne odznaczenie go  Orderem Orła Białego. W lipcu 2006 r. Prezydent RP Lech Kaczyński w uznaniu zasług Witolda Pileckiego i jego oddania sprawom ojczyzny podpisał akt nadania. Wspomnienia o  rotmistrzu Witoldzie Pileckim zakończę słowami Janusza Kurtyki. „Witold Pilecki był żołnierzem „Rzeczypospolitej utraconej". Był przedstawicielem tej Polski, która została w swym duchowym, społecznym i nawet ludzkim wymiarze, w ogromnym stopniu bezpowrotnie zniszczona przez dwa okupujące nasz kraj totalitarne systemy XX wieku. Należał do dawnego, polskiego ginącego świata, w którym pojęcia, takie jak wiara, wolność, patriotyzm, bohaterstwo, poświęcenie, demokracja, pojmowane były zgodnie z ich rzeczywistym znaczeniem”.

Autor: Kazimierz Pasiut

*1  - W kościele parafialnym w Krupie /dziś Białoruś/ wisi kilka obrazów religijnych pędzla Pileckiego,  m. in. Obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy i św. Antoniego. W książkach jego dzieci tkwią kartki papieru z rysunkami gnomów i duszków. Jak podają dzieci Witolda Pileckiego - „w salonie był przepiękny fresk namalowany przez ojca,  w sypialni wisiały dwa duże obrazy: Matka Boska karmiąca i Święta Rodzina”. - „Ojciec wierszem pisał do mamy, do całej rodziny. Pamiętam: Do mojej kochanej Zosieńki, do Jędrusia, do   moich siobaków. /tak nas nazywa/ - „Pisał, nuty tworzył, grał na pianinie, pod ręką zawsze miał gitarę”.
*2  - niemiecki kapo KL Auschwitz nr 19 , współpracujący z polskim podziemiem
*3  - Jak podaje córka Zofia Pilecka, kiedy matka zwróciła się do niego z prośbą oświadczył – „pani mąż to wrzód na ciele Polski Ludowej, który trzeba wyciąć” - 31 stycznia 2001 IPN wszczął śledztwo, w którym zgromadzono 18 tomów akt i przesłuchano żyjących świadków (m.in. wdowę po rotmistrzu Pileckim i Tadeusza Płużańskiego) w sprawie mordów sądowych popełnionych przez Łapińskiego. W listopadzie  2002  roku powstał akt oskarżenia. Nawet wtedy w ramach obrony dalej oskarżał Pileckiego. Wyroku nie doczekał zmarł w grudniu 2004 r i co za ironia losu w szpitalu przy ulicy rotmistrza Witolda Pileckiego, swojej ofiary
*4  „ojciec był bardzo silnie i mądrze wierzący. Dlatego twierdzę, że to był człowiek posłany jak pisał Mickiewicz – okuty w powiciu” słowa córki.
*6 Oficjalna data na raporcie zatrzymania to 8 maj ale kwit depozytowy /medalika i obrączki/ ma datę 5 maj i ona wydaje się być wiarygodniejsza.
*7 Tymczasowo aresztowany w 1992. W 1994 skazany za wymuszanie zeznań torturami. Udowodniono mu udział w wielu  przesłuchaniach, upokarzanie, głodzenie i torturowanie więźniów politycznych. Skazany został na dziewięć lat więzienia, w drugiej instancji w 1996 zmniejszono wyrok do siedmiu i pół roku, zmarł podczas przerwy w wykonywaniu kary.
Tagi: ,