Jak komisja Laska po ponad trzech latach "zniszczyła" kokpit tupolewa. Na zdjęciach

Rządowa komisja Macieja Laska opublikowała na stronie internetowej kilkanaście zdjęć z miejsca katastrofy smoleńskiej. Miały być rzekomym dowodem, że przyczyną tragedii było uderzenie samolotu w ziemię. Poseł Antoni Macierewicz zastanawia się jednak, dlaczego nie ujawniono wszystkich zdjęć, a jedynie ich niewielką część. I zwraca uwagę na bardzo ważną okoliczność. - Jeżeli kokpit uderzył w ziemię, to gdzie są ślady przetaczania po miękkim podłożu, fragmentów samolotu ważącego 70 ton? Na ziemi nie ma bruzdy - mówi w rozmowie z portalem niezalezna.pl przewodniczący parlamentarnego zespołu.
Dzisiaj na stronie internetowej opłacanego przez rząd Donalda Tuska zespołu, pracującego pod kierownictwem Macieja Laska, pojawił się nowy komunikat zatytułowany: "Kabina pilotów (kokpit)". Jest tam też informacja"Kabina pilotów była pierwszą częścią kadłuba samolotu, która uderzyła w ziemię. Dlatego przyjęła na siebie największą część energii zderzenia i uległa praktycznie całkowitej dezintegracji", a poniżej - kilkanaście zdjęć przedstawiających głównie urządzenia nawigacyjne oraz fragmenty samolotu. - W tej sekcji najważniejsze dla mnie jest pierwsze zdjęcie (u góry - dop. red.). Pokazuje kokpit i charakterystyczny element komputera. Znajdował się on w luku pod kabiną pilotów, a tutaj pokazano, że znalazł się u góry. To pokazuje także, jak wyglądał kokpit po uderzeniu w ziemię (...) Jeżeli ktoś to widzi, co może powiedzieć o możliwościach przeżycia tej katastrofy? - powiedział Maciej Lasek. O komentarz do tej publikacji poprosiliśmy posła Antoniego Macierewicz, który zwraca uwagę, że komisjaLaska opublikowała jedynie część zdjęć, które posiada. A przynajmniej powinna posiadać.Przewodniczący parlamentarnego zespołu stanowczo nie zgadza się ze stwierdzeniem, że kokpit został zniszczony, bo jako pierwszy uderzył w ziemię. - Zdjęć jest znacznie więcej i widać na nich zachowane fragmenty noska kokpitu, jest też dużo zdjęć z urządzeniami nawigacyjnymi - podkreśla. I analiza wszystkich pozwala na wniosek: - Zniszczenie kokpitu nie mogło być wynikiem jedynie uderzenia i zmiażdżenia. - Po pierwsze ocalała cała płyta dolna kokpitu. Stała na kołach, a nie leżała przewrócona. Po drugie, gdyby kokpit był pierwszą częścią, która uderzyła w ziemię, to musiałaby powstać bruzda, którą kokpit zrobiłby w miękkim, gliniastym podłożu, przetaczając się na dużej przestrzeni i ulegając stopniowej destrukcji - tłumaczy poseł Macierewicz. - Tak nie jest, nie ma bruzdy. Część kokpitu stoi na kołach, w odróżnieniu do tylnej części samolotu. Poseł Antoni Macierewicz zwraca również uwagę na bardzo istotną okoliczność. Samolot na całej długość ma takie same, bardzo charakterystyczne uszkodzenia. W różnych elementach tupolewa w identycznych sposób destrukcji uległa górna część poszycia. - To znaczy, że zostały poddane działaniu tej samej siły – tłumaczy przewodniczący parlamentarnego zespołu. Co istotne, po katastrofie przód stał na kołach, a śródpłacie i tył - leżały odwrócone, na suficie. Najważniejszy jest jednak brak wspomnianej bruzdy. - Tam chodzący ludzie zapadali się po kolana, a nie ma żadnych śladów przetaczania się po ziemi fragmentów samolotu ważącego 70 ton - zwraca uwagę przewodniczący zespołu parlamentarnego. Według posła Macierewicza, zdjęcia opublikowane przez rządową komisję, potwierdzają, że do katastrofy doszło „na skutek eksplozji w powietrzu”. - Szkoda, że komisja Macieja Laska nie ujawniła wszystkich zdjęć - dodaje. Foto: faktysmolensk.gov.pl