W dniach 16-23 czerwca mija kolejna rocznica drugiej wizyty Jana Pawła II w Polsce . To m.in. wtedy w 1983r. na Jasnej Górze złożył swój zakrwawiony pas, który miał na sobie w dniu zamachu. Pamiętamy atmosferę tamtych dni, tłumy witających i rozmodlonych ludzi, poczucie wspólnoty narodu, który po 13. grudnia 1981 roku potrzebował umocnienia ducha. Gdzie ta Polska z 1983r. witająca Papieża? Przecież dobrze pamiętamy, jak podróżowaliśmy na spotkania z Ojcem świętym i nie czuliśmy zagrożenia, choć często spało się pod gołym niebem, bo w tej wędrówce każdy współuczestnik był bratem.
Już na Okęciu, po ucałowaniu ojczystej ziemi, w krótkim przemówieniu padły słowa pamiętne słowa naszego papieża :„ Pokój tobie Polsko, ojczyzno moja” Dziś, w sercach Polaków zatroskanych o losy ojczyzny, to zdanie ma jeszcze większy ciężar. Troska o życie w pokoju coraz częściej wybrzmiewa w naszych rozmowach towarzyskich, w domu i w pracy. Jak bowiem utrzymać wewnętrzny spokój, kiedy kolejne decyzje rządzących coraz bardziej ten spokój odbierają. I tylko znaki zapytania – jak to możliwe? Pożegnano młodego żołnierza zabitego na granicy. Przysięgał bronić ojczystych granic, więc własną piersią zasłaniał wyłom w zaporze i blokował napierających agresywnych nachodźców. Dosłownie – bronił naszej Najjaśniejszej Rzeczypospolitej własną piersią i w tę pierś ugodzony oddał życie. Pytamy – w jaki sposób mają reagować żołnierze Wojska Polskiego, którzy stoją na straży granic ojczyzny, skoro nie mogą używać broni? Jak mają zatrzymać agresję napierających? Czym? Kwiatami? Może rysować kredkami pacyfistyczne hasła i symbole? A może gorącą zupą i pizzą od pana Jońskiego czy Szczerby przejednać, żeby zostali po drugiej stronie zapory? Można ironizować, ale za ironią kryje się strach. Jak to możliwe – pytamy, że podczas poprzednich rządów Platformy Obywatelskiej można było salwami z broni gładkolufowej strzelać do górników – a więc do braci – Polaków, a dziś na granicy nie można do agresywnych obcych? Jak przyjmować fakt, że odbiera się honor polskim żołnierzom, za to, że w obliczu zagrożenia oddali strzały ostrzegawcze? Jak to możliwe, że kazano im oddać pasy i skuto jak zdrajców albo bandytów? Chwała tym, którzy w takiej rzeczywistości chcą nadal bronić ojczyzny.
Tymczasem zmiany idą dalej. Zdymisjonowano m.in. gen. Mirosława Brysia, szefa Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji. Stało się to na podstawie kłamliwego artykułu Onetu. Zasłużony człowiek, wielokrotnie odznaczony, który służył w Iraku i w Afganistanie, zostanie zastąpiony politycznym nominatem, jakby komuś zależało, by w sytuacji zagrożenia osłabić zdolność mobilizacyjną polskiej armii. Minister Sikorski w swoich wypowiedziach dla europejskich dziennikarzy nie wyklucza wysłania polskich żołnierzy na Ukrainę! Takie wypowiedzi ministra spraw zagranicznych to niebezpieczne igranie z ogniem. Czy Polacy usłyszeli, ze Sikorski nie tylko nie dystansuje się od propozycji Żełeńskiego, by Polska zestrzeliwała rosyjskie rakiety lecące w stronę Ukrainy, ale idzie dalej i o wysłaniu polskich żołnierzy na Ukrainę mówi: „Nie powinniśmy wykluczyć żadnej opcji”. Nasi chłopcy, nasi synowie mogą być wysyłani na pewną śmierć?! Na koniec więc jeszcze jedno pytanie - czy społeczeństwo nie widzi tego wszystkiego i nie wzdryga się wobec hipokryzji rządzących, co teraz przedstawiają się jako wielcy obrońcy granic? Wyniki ostatnich wyborów wciąż nie napawają optymizmem. Tym częściej Bogu powierzajmy nas wszystkich. Pokój Tobie Polsko – Ojczyzno moja!