Terlikowski: Czeka nas spór etniczno-religijny. Będzie już tylko gorzej

To koniec idei społeczeństwa wielokulturowego w Europie. Szwedzcy imigranici podpalają samochody, a w Wielkiej Brytanii w biały dzień islamiści z okrzykiem "Allahu akbar" mordują żołnierza. W rozmowie z portalem niezależna.pl Tomasz Terlikowski nie ma wątpliwości -  w najbliższym czasie czeka nas poważny spór etniczno-religijny - przewiduje. Jak pisaliśmy na łamach portalu niezalezna.pl, zamieszki w Szwecji wywołał incydent z 13 maja, gdy policja zastrzeliła 69-letniego muzułmanina, który zachowywał się agresywnie w stosunku do policjantów i groził im nawet ostrym przedmiotem. Zamieszki rozprzestrzeniły się błyskawicznie na imigranckie dzielnice. Od kilku dni trwają starcia z policją. Z kolei w Wielkiej Brytanii dwaj napastnicy w wieku ok. 20 lat nożem przypominającym maczetę lub topór rzeźnicki zaatakowali mężczyznę idącego ulicą we wschodnim Londynie. Media informowały, że sprawcy obcięli mu głowę, wznosząc okrzyki „Allahu akbar” (Bóg jest wielki). Z dalszych relacji wynika, że napastnicy przeciągnęli ciało ofiary na środek ulicy i tam je zostawili. Wymachując bronią palną i nożami, domagali się od znajdujących się w pobliżu ludzi, by robili im zdjęcia. W nagraniu udostępnionym mediom przez świadka widać mężczyznę trzymającego nóż w zakrwawionej ręce, który mówi: „Przykro mi, że kobiety musiały być tego świadkiem, ale u nas kobiety muszą oglądać to samo”, po czym dodaje: „Nigdy nie będziecie bezpieczni. Obalcie swój rząd, nie zależy mu na was”. W rozmowie z portalem niezalezna.pl publicysta Tomasz Terlikowski przyznaje, że zarówno w Wielkiej Brytanii jak i w Szwecji, polityki multikulturowe okazały się fiaskiem. - Oczywiście szwedzki i brytyjski modele multikulturowe znacznie się od siebie różną. U ich podstaw leży jednak pewna demograficzna konieczność. Te kraje po prostu muszą przyjąć imigrantów. Ani w Szwecji, ani w Wielkiej Brytanii nikt nie wybierał raczej modelu multikulturowego, żeby podążać za pewną lewicową modą. Tam potrzebowano pracowników, którzy będą wykonywali pewne prace, których bogatsi Szwedzi czy Brytyjczycy nie chcieli się podejmować. Do tego oczywiście wymyślano różne polityki, w tym także multikulturowe, ale jak widać okazały się one fiaskiem – tłumaczy Tomasz Terlikowski. Zdaniem publicysty powody takiego stanu rzeczy są dwa: pragmatyczny i ideologiczny. Pomimo lansowanych w całej europie teorii o multikulturowości, imigranci często niezależnie od tego, od ilu pokoleń wzrastają już w danym kraju, cały czas są tam obcy. - Z pragmatycznego punktu widzenia, może poza Wielką Brytanią polityki multikulturowe opierają się w dużej mierze na fałszu. Nieetniczni Europejczycy, którzy mieszkają w danym kraju i kulturze w trzecim, a nawet czwartym pokoleniu, nadal nie są traktowani jak obywatele pierwszej kategorii. Proszę zauważyć, że nawet Francuzi nadal są rasistami i tam imigranci mogą dojść jedynie do pewnego poziomu. Posługując się językiem feministek, można byłoby powiedzieć, że jest tam „szklany sufit”. Z tego właśnie względu te osoby się radykalizują. Należy zwrócić uwagę, że nie radykalizują się osoby z pierwszego, a nawet drugiego pokolenia, lecz właśnie te z pokolenia trzeciego i czwartego, które tak na dobrą sprawę nie znają już tak dobrze krajów arabskich i wychowały się już w zupełnie innej kulturze. Ci ludzie radykalizują się, ponieważ dla dużej części społeczeństwa cały czas mimo wszystko są obcy - tłumaczy w rozmowie z portalem niezalezna.pl Tomasz Terlikowski. Poważnym problemem okazuje się także odrzucenie przez Europę wartości religijnych, a modele oparte wyłącznie na multikulturowości nie dają realnych szans na inkulturację. - Ideowy model multikulturowy zakłada z kolei budowanie tożsamości europejskiej bez jakiegokolwiek odwołania do religii. Ten model z góry skazany jest na porażkę, ponieważ ideologie właśnie oparte na multikulturowości nie dają żadnej szansy na realną inkulturację imigrantów. Kiedyś jeden z kardynałów zastanawiał się nawet, że skoro odrzucimy dziedzictwo religijne, co będziemy mogli zaproponować muzułmanom jako kulturę europejską i doszedł do wniosku, że zostanie wówczas chyba tylko aborcja, eutanazja i skrajny brak szacunku do drugiego człowieka. Należy się wówczas zastanowić, czy w oparciu o taki model imigranci będą się w ogóle chcieli inkulturować. Jedyny udany przypadek inkulturacji muzułmanów mieliśmy w Polsce. Wówczas jednak pomimo zachowania tolerancji, postawione zostały w sposób klarowny kwestie wyznaniowe i podkreślono znaczenie chrześcijaństwa w państwie. Eksperyment udał się jednak kilka wieków temu, gdy nie było tak silnych tożsamości etnicznych, które są konstruktem XIX-wiecznym. Z tej perspektywy trzeba się pogodzić, że lansowane dziś polityki multikulturowe nie będą się sprawdzać i obawiam się, że czeka nas nasilający się spór etniczno-religijny. Będzie raczej gorzej niż lepiej – tłumaczy Tomasz Terlikowski.
Autor: 
Żródło: