Przedwyborcze refleksje

 Jest takie zagadnienie dotyczące życia naszego społeczeństwa, które - niczym przysłowiowy bumerang - powraca przy różnego rodzaju okazjach, takich jak chociażby nadchodzące wybory parlamentarne. Tematem takim jest niewątpliwie aborcja, dzieląca nasze społeczeństwo na przeciwników jak i zagorzałych zwolenników tegoż procederu. I chociaż wielu uważa ten problem za jeden z tematów zastępczych, warto mu się nieco bliżej przyjrzeć, chociażby ze względu na konsekwencje jakie aborcja niesie dla przyszłości naszego narodu z uwagi na postępujące zmniejszanie się jego liczebności. Wielu z nas uważa niestety problem za zbyt błachy, aby się nim poważnie zajmować.

A jak zatem ma w obecnej sytuacji podejść do tegoż zagadnienia człowiek uznający się za osobę wierzącą, posiadającą katolicki światopogląd i mający w dodatku świadomość że aborcja (oprócz jej negatywnego znaczenia dla starzejącego się społeczeństwa) jest niewątpliwie złem i - co tu dużo mówić - jest grzechem polegającym na odebraniu życia istocie tak niewinnej, jak dziecko żyjące pod sercem matki. Bardzo wielu z nas - ludzi wierzących, odpowie niewątpliwie: przecież ja nie jestem za aborcją.  I słusznie, bo wystarczy zajrzeć choćby do Księgi Rodzaju Pisma Świętego, aby przeczytać następujące słowa: "Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył..." (Rdz.1,27). Jak to, "na swój obraz"? To aż tak?! I uświadomić sobie, że każdy człowiek posiada w sobie godność i wielkość nabytą od samego Boga - Istoty doskonałej i Stwórcy czegoś tak nieogarnionego jak cały Wszechświat. I że godność taką posiada człowiek od samego początku swojego istnienia,  od samego poczęcia, bo przecież w jego malutkim ciałku nic już nie będzie zmienione ani dodane. Tym bardziej, że znajduje się w łonie matki, gdzie ma niezbywalne prawo czuć się bezpiecznie.
I tu dochodzimy do sedna sprawy: przecież chyba dla nikogo nie jest tajemnicą, że większość partii i ugrupowań opozycyjnych aż się pali i nogami przebiera, aby tylko wprowadzić prawo dopuszczające i zezwalające na zabijanie nienarodzonych bez jakichkolwiek ograniczeń (a w czyim interesie - to już osobny temat). Zatem pomyśl i zastanów się Szanowny Czytelniku - czy oddając swój głos na takowe ugrupowanie czy partię w przypadku ich wygranej (do czego Miłosierny Boże nie dopuść) - nie staniesz się współwinny i współodpowiedzialny za wprowadzenie procederu zabijania nienarodzonych dzieci. 
Przecież nawet obowiązujący Kodeks karny przewiduje i wprowadza pojęcie pomocnictwa w czynie zabronionym: "Pomocnictwa dopuszcza się kto do popełnienia przestępstwa udziela pomocy czynem lub słowem" (K.k., Rozdz. IV, art. 27). A czy postawienie znaku "X" na karcie do głosowania  przy kandydacie którego ugrupowanie popiera aborcję nie będzie  wówczas w jakimś stopniu pomocnictwem? Sumienie Szanowny Czytelniku samo Ci odpowie. A przynajmniej powinno...
I szkoda, że polscy biskupi w tej sprawie jakoś dziwnie nabierają wody w usta. Że co, że księżom nie wolno mieszać się do polityki? A cóż to jest polityka? Już starożytny filozof Arystoteles powiedział. że polityka to sztuka rządzenia państwem dla dobra wspólnego (a więc także i dla tych, co jeszcze się nie narodzili i tym bardziej mają prawo czuć się bezpieczni). Tak - to sztuka. Sztuka przez duże S. No właśnie...
                                                                                   J. Kosiarski
Tagi: ,