Jacy jesteśmy, czyli dlaczego nam nie po drodze z prawem i sprawiedliwością…

 

 
Tytułując jak wyżej swoje przemyślenia – słów tych nie piszę z dużej litery, ponieważ bynajmniej nie odnoszę się  partii politycznej o takiej właśnie nazwie… Chodzi mi raczej o podstawowe pojęcia i zasady, na których stosowaniu i wprowadzaniu w życie społeczne powinno opierać się funkcjonowanie każdej ludzkiej wspólnoty, a cóż dopiero tak złożonej zbiorowości jak wielomilionowy naród posiadający własną państwowość w samym środku Europy. 
Wielu z nas zastanawia się  niejednokrotnie, jak to się dzieje że ludzie opowiadający się za tradycyjnymi wartościami i reprezentujący sprawdzone od wieków poglądy  które  ogólnie można określić jako prawicowe  – spotykają się stosunkowo często  z krytyką, a nawet otwartą wrogością otoczenia. Przecież  takie pojęcia jak prawo czy sprawiedliwość, zawsze powinny mieć wydźwięk pozytywny, wywodzący się wprost od słowa „prawy”…  Właściwego  znaczenia tego słowa można by się doszukać już dwa tysiące lat temu, kiedy  to właśnie ukrzyżowany po prawej stronie Jezusowego Krzyża złoczyńca w obliczu śmierci wybrał najwłaściwsze rozwiązanie. W przeciwieństwie do tego, który umierał z lewej strony… Oczywiste jest zatem, że takie określenia jak chociażby „lewe dochody”, „lewizna”, „lewactwo” – raczej nie kojarzą się pozytywnie przeważającej większości z nas. 
Chyba każdy, kto  pamięta i kojarzy skutki wydarzeń ostatnich dziesięcioleci naszej historii,  ma świadomość ilu problemów  (żeby nie powiedzieć – nieszczęść) uniknęłaby nasza Ojczyzna, gdyby zostały Jej oszczędzone rządy lewicowych ugrupowań, gotowych nie tylko zaciekle  zwalczać  tradycyjne wartości na których naród nasz opierał swój ponad tysiącletni byt,  ale nawet wysługiwać się obcym interesom kierując się przy tym osobistymi lub partyjnymi korzyściami. 
Skąd zatem tylu ludzi wokół nas, a których spotykamy przecież na co dzień, obciążonych jest jakąś  trudną do wytłumaczenia, a nawet pozbawioną logiki  niechęcią czy wrogością do tych, którzy reprezentują  konserwatywne  i prawicowe poglądy. Jak to się dzieje, że  w naszych środowiskach,  przywiązanych przecież do tradycji i zdawać by się mogło – wychowanych od pokoleń na zasadach moralnych określonych w Dekalogu, tak wiele głosów w kolejnych wyborach zyskują ugrupowania i partie otwarcie walczące z Kościołem czy opowiadające się np. za aborcją, czy legalizacją związków  opartych na seksualnych dewiacjach… 
Czy  to tak trudno zrozumieć, że oddając swój głos na kandydatów tych ugrupowań  – wyborca taki, uważający się przy tym za osobę wierzącą i praktykującą, staje się „z automatu” współudziałowcem i wspólnikiem zła, zgorszenia, a niejednokrotnie nawet zbrodni… Czym kierują się i kim są tacy ludzie, niejednokrotnie posiadający dyplomy wyższych uczelni, nie pozbawieni przecież inteligencji i zdolności do samodzielnego myślenia, piastujący często ważne funkcje społeczne i publiczne… 
Dlaczego dopiero upublicznienie tragedii długiego i przepełnionego niezawinionym cierpieniem płaczu i konania  maleńkiego dziecka  które cudem przeżyło wydany na niego wyrok śmierci, budzi w niektórych ludziach resztki sumienia i skłania  ich do wniosku że każda aborcja jest jednak aktem nieludzkim, barbarzyńskim i pozbawionym jakichkolwiek śladów człowieczeństwa… 
Skąd bierze się jakaś patologiczna wręcz niechęć (żeby nie powiedzieć: nienawiść) do tych, którzy upominają  się o wyjaśnienie tylu afer wyciszanych medialnie  i zamiatanych pod przysłowiowy dywan, a które  przecież narażały  całe społeczeństwo na straty liczone w miliardach, których teraz tak bardzo brak chociażby na naprawę służby zdrowia czy wzmocnienie bezpieczeństwa naszych granic państwowych…
Dlaczego tak wielu z nas dało sobie wmówić, że nie należy dążyć do próby bardziej wnikliwego wyjaśnienia przyczyn lotniczej katastrofy pod Smoleńskiem, kiedy zaniedbania w jej dotychczasowym wyjaśnianiu są aż nadto widoczne… 
Skąd tyle  (delikatnie mówiąc) hipokryzji w postępowaniu tych, którzy teraz, wzorem dawnych targowiczan – szukają pomocy i wsparcia u obcych, bardzo często antypolskich sił, nawołując przy tym otwarcie do bezzasadnych protestów społecznych, połączonych  z wywoływaniem  rozruchów i wyprowadzaniem ludzi na ulice…
Czy tak trudno jest pojąć, jakie orzeczenia wydawałby w sprawie przyszłych ustaw sejmowych taki trybunał konstytucyjny w którym rażąca większość sędziów orzekałaby w interesie poprzednio rządzącej koalicji, obecnie odsuniętej od  korzyści, wpływów i dalszego podejmowania działalności jakże często sprzecznej z właściwie pojętym dobrem narodu polskiego…
Długo jeszcze można by zadawać podobne pytania…   
Wydawać by się mogło, że to przecież niemożliwe żeby człowiek w swej naturze był aż tak ślepy i nieczuły  na dobro i prawdę, nie umiejąc przy tym kojarzyć oczywistych faktów, wyciągać z nich wniosków i przewidywać skutków na przyszłość… Przecież mamy być obrazem i podobieństwem samego Stwórcy, a dana nam możliwość wyboru miedzy dobrem a złem wcale nie jest dla nas usprawiedliwieniem… 
Co zatem, albo raczej kto stoi za takimi, a nie innymi  wyborami  i postępowaniem tak wielu z nas ? Może przy okazji tych najcenniejszych,  najbardziej doniosłych i owocnych  Świąt w roku, warto byłoby zastanowić się czy aby nie ulegamy czasami zbyt łatwo i pochopnie wpływowi jakiejś innej, mało uchwytnej i zgoła nieludzkiej inteligencji, wyzbytej i pozbawionej już od dawna jakichkolwiek nawet śladów tego dobra, które u zarania dziejów człowieka Bóg wpisał w nasze ludzkie serca… 
                                                                                                    J. Kosiarski
 
Tagi: ,