Rynek Maślany w Limanowej: Szukają kozła ofiarnego - To urzędnik zaniedbał sprawę

 

pasowicz

Jako kierownik budowy nie mogę kontynuować robót dotyczących odwodnienia bez stosownych dokumentów i projektów, przecież to ja ponoszę odpowiedzialność za ich wykonanie.

Wywiad z wykonawcą Panem Jackiem Pasowiczem właścicielem firmy Budoimpex.

 

Kurier: Na temat tej inwestycji słyszy się wiele negatywnych informacji: lokalne media informują o opóźnieniach i braku postępów w wykonywanych pracach. Na jakim etapie jest budowa?

 Jacek Pasowicz: Budowa jest na ukończeniu, zrealizowano około 80 %. Obecnie, z prac wewnętrznych budowlanych brakuje tylko wykonania posadzki żywicznej, pomalowania na niej linii oraz zamontowania barier. Posadzki nie można było wykonać, z uwagi na brak dokumentacji na odwodnienie górnej płyty. Dokumentacja ta nie była uwzględniona w przetargu. Wielokrotnie wzywaliśmy Inwestora do dostarczenia stosownej dokumentacji, jednakże bezskutecznie. Do dnia dzisiejszego inwestor jej nie dostarczył. W obecnej chwili wszystkie wody opadowe ze stropu górnego przedostają się przez otwory na poziomy dolne, co powoduje niemożliwość wykonania wyżej wspomnianych posadzek żywicznych.

K: W jakim stanie i w jakim terminie mieliście oddać realizowaną przez Was inwestycję?

 J.P.: Inwestycja miała być wykonana w zakresie i terminie określonym w umowie, jednakże z powodu braku dostarczenia przez Inwestora potrzebnej dokumentacji, zostaliśmy zmuszeni do złożenia wniosku o przedłużenie terminu realizacji prac wraz z wezwaniem do złożenia stosownej dokumentacji. Inwestor od samego początku bagatelizował sprawę, decyzje były podejmowane opieszale, co powodowało opóźnienie w realizacji prac, a brakująca dokumentacja nie została dostarczona.

K: Mam rozumieć, że inwestor utrudniał pracę, nie wydając stosownej dokumentacji, bez której dalsza budowa była niemożliwa?

 J.P.: Pracuję już 38 lat w budownictwie i nigdy nie spotkałem się z takim podejściem inwestora do sprawy. Jako kierownik budowy nie mogę kontynuować robót dotyczących odwodnienia bez stosownych dokumentów i projektów, przecież to ja ponoszę odpowiedzialność za ich wykonanie.

K: Problem tkwi w niedopracowanym projekcie inwestycji czy braku odpowiednich zezwoleń?

 .P.: Tutaj, ogromnym problemem jest odwodnienie – projekt nie ma zewnętrznego odwodnienia. Proszę spojrzeć, były niekontrolowane cieki z kanalizacji z miasta, one wychodzą gdzieś z góry, trzeba je ująć w planie i zaprojektować nową kanalizację. Inwestor tworzy ten projekt od miesiąca sierpnia i do dnia dzisiejszego go nie ma.

K: Inwestor wymaga od waszej firmy wykonania prac w wyznaczonym terminie, a sam nie dostarcza potrzebnej dokumentacji na czas?

 J.P.: Panie redaktorze, w miejscu gdzie miałem robić drogę, ma iść kanalizacja deszczowa, na którą nie ma projektu. Ja mogę wykonać dane prace budowlane, ale muszę otrzymać zatwierdzoną dokumentację, a takiej nie otrzymałem. Drugi temat to jest odwodnienie wewnętrzne - to jest podstawowy temat, który hamuje dalszy postęp robót na Rynku Maślanym. Z mojej strony podjąłem wszelkie możliwe kroki, aby inwestycja była realizowana terminowo, ale nie na wszystko mam wpływ. Inwestor był zobowiązany przedłożyć dokumentację. W trakcie realizacji prac Inwestor twierdził, iż dokumentacja będzie, tymczasem minęło kilka miesięcy i nic nie załatwili. W tej sytuacji, Inwestor musiał znaleźć kozła ofiarnego, i znalazł, przerzucając winę za opóźnienie na Wykonawcę.

K: Został Pan uznany za głównego winowajcę ponoszącego odpowiedzialność za opóźnienia na placu budowy?

 J.P.: Tak, przecież nie mogą powiedzieć, że to urzędnik zaniedbał sprawę, tym bardziej, że to jest zamówienie publiczne, i wszystko powinno być określone jeszcze przed przetargiem. Teraz z pewnością zrobią nowy przetarg, a braki w dokumentacji nadal istnieją. Kogoś innego wsadzą na konia, mnie nie dało rady, więc może następnego wsadzą. Władze miasta nic nie zrobią w tym kierunku, żeby zdobyć potrzebne decyzje, liczą na to, że wezmą kolejnego wykonawcę i on im zrobi wszystko to, na co ja się nie zgadzałem, a później jakoś tam będzie.

K: Obciążają Pana karami za opóźnienia, choć nie wynikają one z Pana winy?

 J.P.: Piszą, że obciążają mnie karami. Od początku mieli chęci na zarobienie na tej inwestycji, dlatego zamieścili w stosunku do Wykonawcy odpowiednie postanowienia w umowie. Wiedząc o tym, starałem się nie popełnić żadnego błędu. Inwestor nie chciał ponosić odpowiedzialności za fakt, iż inwestycja nie została wykonana w terminie, tylko i wyłącznie z powodu zaniedbań z ich strony, dlatego postanowił odstąpić od umowy. Inwestor nie miał do czego się przyczepić, jeśli chodzi o jakość wykonanych prac budowlanych, więc wypowiedział umowę, z powodu upływu terminu zakończenia inwestycji. Urzędnicy powołali się na art. 635 kodeksu cywilnego, tymczasem w istniejącym stanie faktycznym i prawnym nie może mieć on zastosowania, dlatego odstąpienie jest bezskuteczne.

K: To nawet na przepisach się nie znają?

J.P.: Po pierwsze, Inwestor zapomniał, że odstąpienie od umowy reguluje sama umowa, a po drugie Wykonawca nie zakończył realizacji inwestycji w terminie z powodów leżących po stronie Inwestora, więc w/w przepis nie może mieć zastosowania. W umowie między nami nie mieli punktów zahaczenia, nie mogli się przyczepić do mnie, jako kierownika budowy, czy do firmy, wreszcie do jakości wykonanych robót, więc posłużyli się artykułem z kodeksu cywilnego, jednakże bezpodstawnie. Artykuł 635 kodeksu cywilnego, z informacji jakie posiadam od prawników, nie może mieć zastosowania w przedmiotowej sprawie, w związku z czym odstąpienie od umowy przez Inwestora jest bezskuteczne.

K: Uważa Pan, że burmistrz przyjął taki sam schemat działania jak w sprawie przewoźników z Limanowej – interpretował prawo na własną korzyść, sądził że umowa może być zawsze wypowiedziana?

 J.P.: Inwestor nie chciał przedłużyć mi umowy, mimo uzasadnionych powodów przedstawionych we wniosku, który złożyłem, więc miałem prawo do odstąpienia od umowy, zgodnie z postanowieniami zawartymi w umowie. Jeżeli inwestor nie odbiera do miesiąca robót zgłoszonych wpisem do dziennika budowy i nie płaci za wykonane roboty budowlane, wykonawca ma podstawy, zgodnie z umową, do rozwiązania umowy. Z uwagi na istniejącą sytuację zostałem zmuszony złożyć stosowne pismo w urzędzie, powołując się na treść umowy, że rezygnuję z dalszego jej wykonywania. Szkoda, że sprawy się tak potoczyły, ale to nie ode mnie zależało.

K: Ale wcześniej były publikowane artykuły, że to Pan zszedł z budowy?

 J.P.: Nigdy nie zszedłem z budowy, o czym doskonale wie Inwestor, to jakieś pomówienia. Podejrzewam, iż ktoś z urzędu celowo puścił w obieg taką informację. Gdybym w ten sposób postąpił i zszedł z budowy, to Inwestor zgodnie z umową, miałby prawo odstąpienia od umowy.

K:  Chociaż płacą Panu za wykonane prace?

 J.P.: Na razie nie otrzymałem zapłaty za wykonane roboty, a są zobowiązani do zapłaty około 1 mln zł.

K: A jest dofinansowanie z Unii na te budowę?

 J.P.: Wiem, że jest dofinansowanie z Unii, ale nie wiem w jaki sposób rozliczają postępy inwestycyjne. Podejrzewam, że faktury, które pierwsze poszły to już są rozliczone.

K: To miasto może stracić dotacje?

Zarówno moja firma, jak i podwykonawcy oczekujemy, że Inwestor wywiąże się ze swoich zobowiązań pieniężnych, w końcu roboty zostały wykonane.

K: To miasto może stracić dotacje?

J.P.: To jest subtelna gra władz miasta; widzą, że nie przeskoczą wymaganych pozwoleń. Choćby kwestia przepychu wodnego, który znajduje się w umowie. W ofercie było wykonanie tego przepychu, w celu połączenia kanalizacji. Pozwolenia na zrobienie tego przepychu nie otrzymaliśmy do września, a umowa została już w kwietniu podpisana. Prace stanęły. Odesłałem wykonawców, bo nie było papierów, ale koszty poniosłem ja.

K: I co było dalej?

J.P.: Zrobili wreszcie pozwolenie na budowę, ale inspektor zakwestionował mi, że ma być umocniona komora przepychowa. Zwrócił także uwagę na to, że nie ma zatwierdzonego projektu budowlanego. Nowe prawo, z tamtego roku, odnośnie inwestycji w rejonie rzek i potoków mówi, że projekt powinien mieć uzgodnienie wodnoprawne. Zrobili projekt budowlany w lutym, już po umowie, ale bez pozwoleń wodnoprawnych. Myśmy sprawdzali w starostwie czy miasto złożyło stosowny wniosek. Nigdzie go nie złożyli, nie robią żadnego ruchu. Projekt obejmuje dwie działki  m.in. spółki wodnej, która nie wyraziła zgody na wejście.

 K: Czy można podejrzewać, że burmistrz tę grę założył od samego początku?

 J.P.: Tak, można tak powiedzieć, że jest to ze strony władz miasta pewnego rodzaju gra. Przygotowując dokumenty, musieli przecież wiedzieć, że nie ma dokumentacji na instalację, pozwoleń na SAP - system alarmowania pożarowego, a wymogi są takie, że musi to być. Istnieją kolizje przez które budowa stoi- na przykład rozbieżność pomiędzy specyfikacją, a opisem technicznym. Kolizje są także z wyjazdami – inaczej jest wyjazd zaprojektowany w konstrukcji, a inaczej w projekcie drogowym. Masa rzeczy jest nieujętych.

K: Kiedy Pan podpisał umowę z Inwestorem? I kiedy kończy się Pana umowa?

 J.P.: Umowa została podpisana ze mną w kwietniu 2013 roku, natomiast według aneksu nr 2, czas realizacji był wyznaczony do dnia 20 stycznia 2014 roku. Przesunięcie terminu zakończenia realizacji robót, było uwarunkowane tym, ze inwestor miał dostarczyć Wykonawcy brakującą dokumentację. Tymczasem, do dnia dzisiejszego, opisanej we wniosku o przedłużenie terminu dokumentacji nie ma.

K: Jak Pan myśli, kto może się podjąć pracy nad niedokończoną inwestycją?

 J.P.: Podejrzewam że miejscowy. Władze miasta w tej sprawie zachowują się niedorzecznie. Ja dowiedziałem się półtora tygodnia po fakcie, że rozwiązali ze mną umowę; w Internecie i w prasie o tym pisali. Ludzie przechodzący obok placu budowy pytali: ”ludzie, co wy tu robicie, jak przecież zeszliście z budowy” i pokazywali nam w gazecie artykuł.

K: Dbają tylko o własny wizerunek; dobro inwestycji zdaje się być na drugim planie – to Pan sugeruje?

 J.P.: Inwestor zamiast rozwiązywać problemy i wywiązywać się ze swoich obowiązków, jako Inwestor woli udzielać wywiadów w informatorze lokalnym na temat naszej pracy, przykładowo w artykule: „Lekkie opóźnienie na placu maślanym”. Opóźnienie w procesie budowlanym jest rzeczą normalną, jeśli sytuacja tego wymaga, powstają problemy natury technicznej i trzeba nanieść pewne zmiany. Jeżeli nie ma kompletu dokumentów to inwestor na wniosek wykonawcy ma obowiązek przedłużyć prace. Wykonawca nie może realizować robót bez pozwoleń i projektów, co jest rzeczą oczywistą, ale widocznie nie dla wszystkich.

K: Świadoma gra włodarzy?

J.P.: Od sierpnia żadne wnioski, projekty nie są złożone do urzędu. Ktoś w urzędzie nie podejmuje odpowiednich decyzji. Podwykonawcy żądają pieniędzy, a nikt o wypłacie nie mówi. Wiem, że są straszne przepychanki o nadzór projektowy. Ja zażądałem takiego nadzoru, bo dopatrzyłem się masy nieścisłości i niejasności. To dopiero po 2-3 miesięcznych dyskusjach dali wreszcie nadzór, z tym, że tylko inwestor może zwracać się do projektanta, ja nie.

K: Co Pan planuje?

 J.P.: Umowa została rozwiązana. Zarówno moja firma, jak i podwykonawcy oczekujemy, że Inwestor wywiąże się ze swoich zobowiązań pieniężnych, w końcu roboty zostały wykonane.

K: Czy ta władza zupełnie nie liczy się z przedsiębiorcami, jakie jest Pana zdanie?

 J.P.: Mam wieloletnie doświadczenie, zarówno w kraju, jak i zagranicą, pracowałem z różnymi inwestorami, w tym z władzami publicznymi, jak i przedsiębiorcami i przyznam, że czasem pojawiają się jakieś konflikty, ale zawsze da się je rozwiązać, z korzyścią dla obu stron. W przedmiotowej sprawie inwestor nie podejmuje konkretnych działań i decyzji, żeby inwestycja została dobrze zrealizowana, nie chce podjąć się obowiązków, które, zgodnie z przepisami, jest zobowiązany wykonać.

 

Dziękuję za rozmowę

źródło: Kurier Beskidzki