Półkolonia na wesoło

 Już po raz drugi w Szkole Podstawowej w Starym Rybiu, dzięki zaangażowaniu dyrektor Lucyny Szołdrowskiej –Biedy oraz Ireny Juszkowicz, została zorganizowana półkolonia dla dzieci, których rodzice należą do KRUS-u. Tym razem, w tej formie wypoczynku, początek wakacji spędziło 27 dzieci ze Starego i Nowego Rybia.

Półkolonia rozpoczęła się w dniu 7 lipca, a zakończyła 18 lipca 2014r. Codziennie od poniedziałku do piątku uczestnicy spędzali około 8 godzin poza domem. Czas wypełniały im wycieczki, gry i zabawy integracyjno- sportowe, zajęcia plastyczno- manualne: lepienie z gliny, malowanie pejzaży czy rysowanie najciekawszych wydarzeń z półkolonii. Dzieci codziennie otrzymywały śniadanie i jeden ciepły posiłek.

I tak pierwszego dnia wszystkie dzieci pojawiły się w szkole już przed godziną 8. Jedne ciekawe tego, co ich czeka, drugie lekko wystraszone, ale wszystkie czekające ze zniecierpliwieniem na rozpoczęcie. Na początku podopieczni oraz wychowawcy poznali się nawzajem, potem rozegrali mecz piłki nożnej i zabawę w dwa ognie. Jednak najwięcej śmiechu było w trakcie pokonywania toru przeszkód. Po krótkim odpoczynku mogliśmy wszyscy razem oddać się marzeniom i malować, lepić z gliny, rysować wszystko co podsunęła nam wyobraźnia. Chłopcy –patrząc na ich dzieła, przyszli architekci, tworzyli budowle z klocków. Następnego dnia w centrum naszego zainteresowania był Limanowski Dom Kultury, a dokładniej kino, pouczający film pt. Gang Wiewióra. Oczywiście wcześniej dzieci mogły wyhasać się po placu zabaw i parku. Szczęścia dopełniły jeszcze lody. Z kolei we środę odwiedziliśmy św. Kingę w Starym Sączu. Przechodząc przez bramę Seklerską, wysłuchaliśmy historii miasta, zwiedziliśmy Klasztor Klarysek i Ołtarz Papieski. Potem dzieci przemyły głowy wodą ze źródełka św. Kingi, ażeby we wrześniu lepiej się im myślało na lekcjach. Czwartkowe eskapady przywiodły nas do Żmiącej. Tam w towarzystwie przemiłego właściciela, obejrzeliśmy stawy rybne, dzieci same karmiły rybki, potem kozy i owieczki, zajadały się lodami, jednocześnie dokazując na placu zabaw, aby jeszcze później w stuletnim młynie obejrzeć galerię prac miejscowego artysty i dowiedzieć się jak np. dawniej mielono zboże. Dalej pojechaliśmy do Laskowej, aby umocnić się w naszym patriotyzmie i utrwalić wiedzę historyczną w praktyce i w chwili zadumy zwiedziliśmy groby żołnierzy poległych w czasie I wojny światowej. A potem znów ulubione miejsce, czyli przepiękny plac zabaw. Zmęczenie dało o sobie znać, ale nie przeszkodziło w tym, aby następnego dnia, mimo niezbyt zachęcającej pogody, dzieci stawiły się w szkole i ochoczo pojechały do Skansenu Kolejowego w Chabówce. Droga trochę długa, ale za to ile frajdy w stuletnim wagonie, który przeniósł nas w czasie. Dowcipna pani przewodnik opowiadała coś o każdym z wagonów, o historii kolei i szczegółach techniczno- praktycznych. W ten magiczny sposób zakończył się pierwszy tydzień wypoczynku. Drugi zaczął się jeszcze ciekawiej. Kolonia ruszyła do zamku Tropsztyn. Z jakim zaciekawieniem pospołu opiekunowie i dzieci oglądali film o historii tegoż zamku, związanej z zakopanym gdzieś w okolicy skarbem Inków. Każdy w skrytości ducha marzył, że może kiedyś uda mu się ten skarb odnaleźć. Potem eskapady po lochach i dziedzińcu zamku, lody i pamiątki, a na końcu przepłynięcie promem do Tropia i z powrotem. Wtorek znów w Limanowej, obowiązkowo plac zabaw, wcześniej lody i część główna czyli warsztaty artystyczne w LDK z zespołem Limanowianie. Cóż tam nie było: i pokaz instrumentów dawnych, na których grały także nasze dzieci, i nauka tańca i wspólne śpiewanie i opowieści historyczne. Środa zaś, równa się Kopalnia Soli w Bochni. Zjazd windą w czeluście kopalni i trochę strachu. Potem spacer po podziemnych korytarzach, stajni dla koni, kaplicy, prezentacje multimedialne, solne rzeźby i boisko sportowe 2,5 m pod ziemią, a tam czyste szaleństwo, któremu dopomagało niezwykle zdrowe, tamtejsze powietrze. W ten sposób zbliżamy się ku końcowi, bo już czwartek. A w czwartek coś, na co dzieci czekały najbardziej: Bajkoland w Chełmcu. Tam to dopiero była zabawa- kulki, zjeżdżalnie, ścianka wspinaczkowa, piłkarzyki, tor przeszkód, itd., itd. Przez godzinę dzieci czuły się jak w bajkowej dżungli. Ale jak to zwykle bywa nadszedł piątek i koniec półkolonii. Dzieci pomalowały swoje gliniane figurki, potem ruszyliśmy na spacer, ale pogoda jakby też płakała, że to już koniec, bo już po 10 minutach zmuszeni byliśmy wrócić do szkoły. Jednak nudno nie było: urządziliśmy małe kino w sali multimedialnej. Seans filmowy o zbójnikach, trwał aż do przyjazdu przedstawicieli KRUS-u. Od nich to dzieci otrzymały drobne upominki, dzielili się z nimi opowieściami i wrażeniami z półkolonii. Ale oto zaświeciło słońce wiec, kończymy spacer, zwiedzamy okolicę, znów lody, ostatnie rozmowy i przekomarzania. Jeszcze powrót do szkoły, gra w piłkę, skakanie na gumie, hula- hopy i kometka. A potem już prawdziwe pożegnanie i trochę smutku, przeplatanego pytaniami o następną półkolonię w przyszłym roku i nadzieja na pozytywną odpowiedź, bo przecież takie piękne znajomości nawiązaliśmy, tyle zwiedziliśmy i dużo się nauczyliśmy.

Wychowawca półkolonii: Krystyna Majewska

Źródło: ug.limanowa.pl