Rzeź na Wołyniu

Kulminacja akcji eksterminacji ludności polskiej nastąpiła 11 lipca 1943 r. Data ta została wybrana nieprzypadkowo. Była to niedziela, Polacy gromadzili się w kościołach na mszy, dzięki czemu Ukraińcy mieli ułatwione zadanie. W ten jeden dzień zgładzono mieszkańców prawie stu wsi i kolonii, niszcząc przy okazji wszystkie pozostałe ślady polskości, takie jak kościoły, domy, a nawet drzewa. Do końca 1944 r. UPA starła z powierzchni ziemi 1048 polskich osad na Wołyniu (na ich całkowitą liczbę 1050). Liczba ofiar masakry polskiej ludności z Wołynia i Galicji szacowana jest na ok. 100 tys. Historycy różnią się w swoich obliczeniach, choć większość z nich skłonna jest przyjąć, że z rąk ukraińskich nacjonalistów zginęło nie mniej niż 50 tys. osób. Wśród ofiar czystek – obok Polaków, którzy stanowili ich zdecydowaną większość – znaleźli się także Żydzi, Czesi, Rosjanie i Ormianie. Z kolei w akcjach obronnych i odwetowych śmierć poniosło ok. 2 tys. Ukraińców. Niewątpliwie mordowano także Żydów jak i inne nacje narodowe, należy jednak pamiętać, iż dla nas najważniejsze winno być to, co stało się z Polakami naszymi Braćmi.  Historia pokazuje, że nasz Naród Polski nie raz stawał przed trudnościami, które w konsekwencji były przerażające i okrutne. Od tych wydarzeń minęło prawie 70 lat. Wydawać by się mogło, że to wystarczająco długo, aby powstała na ich temat wyczerpująca literatura naukowa i publicystyczna. Nawet, jeśli przed 1989 r. istniały różne przeszkody, które uniemożliwiały pełne zbadanie problemu, to zniknęły one wraz z nastaniem III RP. A raczej powinny zniknąć, bo historia minionych dwóch dekad dowodzi, że nie wszystkie tematy traktuje się z równą starannością. Badania historyczne są zdominowane przez bieżącą politykę. Elity wykorzystują przeszłość do zdobycia poklasku, często ją zniekształcając lub wręcz zakłamując. Nadal żywe są spory, które wywołało przypomnienie zbrodni w Jedwabnem. Uroczystości związane z odsłonięciem pomnika ku czci ofiar w 60. rocznicę mordu zostały oprotestowane przez część prawicy i hierarchów kościelnych. Niektórzy z nich nadal nie chcą uznać polskiej odpowiedzialności za śmierć ok. 340 Żydów, powołując się na różnego rodzaju źródła. Bardziej niż na dotarciu do prawdy zależy im na pozyskaniu poparcia pewnych grup społecznych, tradycyjnie wyczulonych na narodowe przewinienia. To, jak bardzo dzisiejsze spory zniekształcają nasze postrzeganie historii, najdobitniej pokazuje przykład Katynia. Pomijając krzywdzące dla pamięci ofiar, sprowadzenie tej zbrodni tylko do jednego z wielu miejsc kaźni polskich oficerów, policjantów i inteligencji, wykorzystywanie tragedii tysięcy ludzi do rozgrywek politycznych nie ma nic wspólnego z rzeczową debatą naukową. Jak inaczej, bowiem należy odbierać ciągłe domaganie się od Rosji oficjalnych przeprosin, chociaż ta uczyniła to już w 1993 r. Jak inaczej, jeśli nie próbą zbicia kapitału politycznego można nazwać zrównanie radzieckiej zbrodni z 1940 r. z katastrofą lotniczą z kwietnia 2010 r.? Gdy górę biorą emocje i polityczne interesy, cierpi prawda. Postrzeganie ludobójstwa na Wołyniu i w Galicji wpisuje się w powyższe standardy. Od przełomu 1989 r. debata historyczna na temat tej zbrodni została wprost podporządkowana bieżącej polityce – tej wewnętrznej i zagranicznej. O ile jednak w przypadku Jedwabnego czy Katynia rodzima elita pozostaje skłócona i podzielona, o tyle w przypadku eksterminacji polskiej ludności na Kresach Wschodnich od lat mówi jednym głosem, a właściwie – zgodnie milczy. Zbrodnia Wołyńska niewątpliwie jest czarną kartą naszej historii, to potężna tragedia, o której nie wolno zapominać, naszą powinnością jest pamiętać o Ofiarach zbrodni. Potworne jest to, że wśród ofiar były także małe niewinne dzieci, które zginęły z tego samego powodu, co Ich rodzice, poniosły śmierć, ponieważ były Polakami. Sytuacja, w której mamy do czynienia ze zbrodnią na tle etnicznym, jest czymś niedopuszczalnym. Takie samo prawo do życia ma każdy z nas, nikt nie ma władzy, która daje podstawę do wykonywania masowych wyroków śmierci na ludności narodowości polskiej. Polacy mają prawo żyć tak, jak każdy przedstawiciel swojej narodowości. Nie wolno pozbawiać życia tylko dla tego, iż ktoś jest Polakiem.

Autor: Dawid Orczykowski 

      Źródło: „Tygodnik Przegląd”